piątek, 5 sierpnia 2011

Z samych panow zguba Polakow?

  Tylko w złych rządach, tylko w tych krajach, gdzie próżniacy mają obronę i trzymają pierwszeństwo bezrządne, tylko tam żydzi obfitują, gnieżdżą się i mnożą.
  • Źródło: Przestrogi dla Polski, 1790 rok , ks. Stanislaw Staszic
   W dyskusjach, ktore niekiedy tu prowadze z Moimi Szanownymi Kolegami Blogerami a takze podczas okazyjnej wymiany zdan ze znajomymi czesto doznaje wrazenia, ze lata komunistycznego wychowania nie poszly calkiem na marne. Umyslowoscia wspolczesnych Polakow nadal kieruje "trumna Bieruta". Nie bez rezultatow pozostaly lata spedzone pracowicie na formowaniu "homo sovieticus polonicus" przy uzyciu radzieckich podrecznikow stosownie przeredagowanych przez lokalnych specjalistow (np. p. Helene Michnik-Szechter). Wsrod harcownikow sil postepu  i obrzydaczy Rzeczpospolitej Szlacheckiej szczegolna role gral ksiadz Staszic. Ten mieszczanin z pochodzenia a technokrata z zamilowania, motywowany glownie zawiscia klasowa typowa dla  warstw nizszych , jak wielu jemu podobnych zajmowal sie propagowaniem mysli, ktore uwazal za postepowe a ktore przywiozl z Zachodu gdzie zatruwaly one umysly gminu po Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Niestety, jak wielu niedoksztalconych entuzjastow tak i Wielebny Ojciec stal sie adherentem idei, ktore dla naszego kraju byly katastrofalne pod wzgledem ekonomicznym  tak jak zreszta caly program tak zwanych reform zamieszczony w Konstytucji 3 maja. Polska byla bowiem krajem glownie rolniczym i wielkim producentem zywnosci na rynki europejskie. Swoja przewage na rynku plodow rolnych utrzymywala glownie dzieki wzglednie niskim kosztom produkcji. Glownymi dostawcami zboz i innych artykulow spozywczych byly wielkie majatki ziemskie bedace wlasnoscia czlonkow stanu rycerskiego czyli polskiej szlachty. Takie wielkie pod wzgledem powierzchni posiadlosci byly, pod wzgledem ekonomicznym, wydajniejsze i bardziej racjonalne w produkcji niz gospodarstwa male. Wymagaly jednak w tym czasie duzej ilosci sily roboczej aby owa ziemie uprawiac. Mechanizacja rolnictwa na tym okresie rozwoju skladala sie z wolow oraz koni i wozow. Plody zbierano recznie. W takiej sytuacji system panszczyzniany byl najlepszym ekonomicznie rozwiazaniem problemu. Chlop panszczyzniany pracowal bowiem na podobnej zasadzie jak zwierzeta domowe- czyli za mieszkanie i wyzywienie. Co wiecej wlasciciel majatku byl zywotnie sprzezony ze swoimi poddanymi gdyz bez ich pracy majatek nie bylby w stanie sie utrzymac. Nowoczesna forma takiej zaleznosci byl stosunek pracy w krajach komunistycznych gdzie zdolnosc poruszania sie obywateli, ich zatrudnienie i wynagrodzenie bylo pod calkowita kontrola  komunistycznej biurokracji- ten "nowej klasy" Dzilasa. Wracajac jednak do Polski czasow rozbiorowych, to uwczesna gospodarka byla zywotnie zainteresowana niskimi kosztami wytwarzania a wiec istnieniem systemu panszczyznianego. Podwyzszenie bowiem wydajnosci pracy byl trudne ze wzgledu na niski stopien mechanizacji prac oraz notoryczne lenistwo chlopow. W wieku XV przeciez powstala slynna dzielo "Satyra na leniwych chlopow" (Chytrze bydlą z pany kmiecie ) , ktora do dzis nie stracila na aktualnosci. Wszelkie zatem reformy wydumane przez Staszica a zmierzajace do zamiany panszczyzny (czyli splaty zobowiazan wobec Pana w naturze) na gospodarke z uzyciem pracownikow najemnych badz dzierzawe czynszowa byly pomyslem poronionym. Taka gospodarka nie tylko rozdrabniala majatek na jednostki mniejsze nie bedace w stanie sie utrzymac o wlasnych zasobach, ale takze podwyzszala koszty wytwarzania plodow rolnych co zagrazalo konkurencyjnosci polskich produktow na rynkach zagranicznych  czyli glownie w Gdansku. Zauwazmy, ze nawet przychylna prostactwu dyktatura komunistyczna zamierzala przywrocic, po reformie rolnej, wielkie gospodarstwa rolne w postaci PGR-ow badz spoldzielni czyli kolchozow. Nonsensem tez byly zarzuty wysuwane przez ks. Staszica jesli chodzi o zrywanie sejmow przez poslow pochodzacych ze stanu szlacheckiego. Jak wszyscy wiemy, parlamenty z reguly cierpia na biegunke legislacyjna generujac przy sprzyjajacych okolicznosciach nowe prawa tak uwiklane (... lub czasopism) badz calkiem zbedne, ze nikt ich nigdy nie jest w stanie zapamietac badz wykonywac. Ich jedynym celem jest uzasadnienie istnienia kauzypedrow umieszczonych w panstwowej badz samorzadowej administracji. Prastara zasada Liberum Veto stanowila zdrowa przeszkode w generacji pustego prawniczego slowotoku. Pamietajmy bowiem, ze praktycznie zadne nowe prawo nie jest konieczne gdyz do chwili jego uchwalenia dotrwalismy w najlepsze albo stosujac sie do jego zasad mimo woli albo tez je ignorujac bez widocznej szkody dla biegu wydarzen. Druga przyczyna zrywania Sejmow byly oczywiscie proby podniesienia podatkow na jakies nowe cele, ktore powstawaly i powstaja zawsze w chorej wyobrazni biurokratow. Tymczasem, jak wiemy, podnoszenie podatkow jest dla gospodarki szkodliwe gdyz zabiera pieniadze, ktore moglyby sie pojawic na rynku wzbudzajc gospodarcze ozywienie. Jak wiadomo od wiekow, administracja panstwowa z reguly marnuje te fundusze na podwyzszenie stopy zycia elity politycznej oraz zakup srodkow ktore moga byc uzyte przeciwko wlasnemu spoleczenstwu. Ostatnio takim przykladem wspolczesnym byl zakup "trab jerychonskich" do rozpedzania tlumow. Nonsensem sa takze zarzuty Wielebnego Ojca dotyczace bezposrednich kontaktow czlonkow polskiej arystokracji z przywodcami panstw osciennych. Rzeczpospolita Szlachecka byla stanowym  panstwem demokratycznym . Jak wiemy "Szlachcic na zagrodzie rowny wojewodzie". Panstwo takie charakteryzuje wolnosc slowa oraz wolnosc wyboru rozmowcy. Jesli czlonek polskiej elity wladzy chce to i moze rozmawiac na wszelkie interesujace obie strony tematy z cudzoziemcami. Jak wiemy sam Najjasniejszy Pan Stanislaw August Poniatowski nawiazal bardzo bliskie stosunki z przywodczynia Rosji i kto moze wiedziec na jaki tematy rozmawialy owie dwie wysoko postawione osoby. Przeciez i obecnie Nasz Drogi Premier ma szczegolne stosunki z Kanclerzyna IV Rzeszy. A czy inni wielmorze Naszej Umeczonej Ojczyzny sa w czymkolwiek gorsi od samego Ojca Narodu?  Co bylo i jest zreszta nadal przyczyna katastrof jakimi doswiadcza Najwyzszy Nasza Umeczona Ojczyzne to wlasnie chlopi i inne prostactwo. Nasza  Droga Ojczyzna byla oaza dobrobytu, prawa i demokracji (stanowej) oraz pokoju gdy swoje brudne lapy podniosly na nia bandy kozackich podrzynaczy gardel pod przewodnictwem renegata Chmielnickiego. To wlasnie owo wydarzenie i niepotrzebne rozpuszczenie zbuntowanego chlopstwa odciagnelo go od uczciwej pracy nad powiekszaniem PKB i zapoczatkowalo polityczno-gospodarczy kryzys, z ktorego nie wyciagnelismy sie do chwili obecnej. Po drodze byly oczywiscie dodatkowe ciosy wymierzone przez zbrodniczych Szwedow, ktorym zamarzyla sie unia europejska , dzialalnosc chuliganskich band opryszkow znanych jako Napierski Kostka i Szela Jakub oraz ostateczny cios wymierzony w serce naszej Ojczyzny przez hordy komunistyczne, i okraglostolowe. Tak wiec pora zdac sobie wreszcie sprawe: To z samych chlopow zguba  Polski.

39 komentarzy:

Inspektor Lesny pisze...

panszczyzny (czyli splaty zobowiazan wobec Pana w naturze) na gospodarke z uzyciem pracownikow najemnych badz dzierzawe czynszowa byly

Gdyby odlozyc na bok obowiazki tlumaczone formalnie i metafizycznie ( Pan jest pan, i mu sie nalezy, bo Bog tak chce. Pan "posiada" 2000 ha, jest "jego", bo Krol mu dal. itd)
To jakie konkretnie korzysci dostarczal dziedzic swemu chlopu.
Bo chlop dawal konkrety-prace. To mozna zmierzyc i zwazyc.
Jakie konkretne wartosci, mozliwe do zwazenia i zmierzenia dostarczal dziecic, w zamian za prace?

Inspektor Lesny pisze...

rozwiazaniem problemu. Chlop panszczyzniany pracowal bowiem na podobnej zasadzie jak zwierzeta domowe- czyli za mieszkanie i wyzywienie´

I to redukuje Go, przynajmniej w relacji Chlop vs Wlasciciel Ziemski, do zwierzecia.
Zredukowanie Czlowieka do zwierzecia, w sposob systemowy jest zbrodnia, porownywalna z procederem niewalnictwa, czy przemyslowego mordowania Zydow, jakiego dopuscili sie Niemcy.
Nie wydaje mi sie , ze ekonomiczne uzasadnienie panszczyzny cokolwiek usprawiedliwia. Choc, tlumaczy, i to niezle...

humulus pisze...

"Chłop pańszczyźniany pracował bowiem na podobnej zasadzie jak zwierzęta domowe - czyli za mieszkanie i wyżywienie"

To jedno zdanie dyskwalifikuje autora nie tylko z ekonomii, ale także z historii i biologii na poziomie szkoły podstawowej
1. Chłop pańszczyźniany to nie niewolnik, tylko dzierżawca, który w zamian za otrzymaną od pana w dzierżawę ziemię był zobowiązany do odpracowania określonej ilości dni (w roku, miesiącu lub tygodniu).
2. Mieszkanie i wyżywienie chłop pańszczyźniany zapewniał sobie sam. Budował sobie chałupę, a żywił się plonami z dzierżawionej od pana ziemi. Jeżeli miał nadwyżki, to je sprzedawał na rynku.
3. Zwierzęta nie pracują. Ani dzikie, ani domowe. Praca jest działalnością rozumną i celową.

Bobola pisze...

Uderz w stol a nozyce sie odezwa. Wlasnie pisalem o klasowym podejsciu Moich Szanownych Czytelnikow do wszelkich zagadnien tyczacych sie stosunku pracodawca- pracownik. Pracodawca czyli ow Pan daje pracownikowi czyli chlopu warsztat pracy, czesto takze narzedzia oraz zapewnia organizacje pracy i zbyt wytworzonego dobra. Czesto Dwor dostarczal takze edukacje(patrz przypadek x. Staszica) oraz opieke medyczna. Symbioza Chlopa z Dworem gwarantowala obu stronom korzysci. Majatek bez rak do pracy nie byl wiele wart. Dlatego Pan musial dbac o Chlopa i jego stan zdrowotno-psychiczny. Tak bylo nie tylko u nas ( w Polsce pisala o tym Konopnicka i Rodziewiczowna). Na przyklad w USA po wojnie secesyjnej byt murzynow wyzwolonych z plantacji bardzo sie pogorszyl. Kazdy kto czytal "Przeminelo z wiatrem" , napisane nie tak dawno (chyba jedno pokolenie) po owym wydarzeniu moze to zauwazyc. Wolnosc w rekach prymitywow to obosieczny orez.

Bobola pisze...

@humulus
Zgadzam sie tylko czesciowo. Rzecz jasna Pan nie budowal Chlopu chalupy ani nie gotowal obiadu. Ale srodki do tego potrzebne pochodzily z majatku, ktorego Pan Dziedzic byl wlascicielem.
Co do definicji pracy to jak kazda tak i ta zalezy od definiujacego. Ja osobiscie uwazam, ze kon, wol czy inne domowe zwierzeta pociagowe pracuja ciezko a ich zaplata jest wyzywienie i ochrona w formie stajni czy obory. Podobnie pracuje ciezko pies wartowniczy. Wiekszosc dzikich zwierzat pracuje budujac swoje schroniska (jamy, gniazda, ule czy mrowiska). Te pracuja dla siebie ale ich dzialanosc jest celowa.

Inspektor Lesny pisze...

obiadu. Ale srodki do tego potrzebne pochodzily z majatku, ktorego Pan Dziedzic byl wlascicielem.


Cz mozemy wocic do genezy owego majatku? Teren, bez rolnika nie jest wiele wart. Kosztuje wiecej , niz smakuje. Trzeba go bronic.
Jakiz to warsztat dziedzic chlopu dal? Ziemie do wykarczowania? To, to dal ludziom Pan Bog.

"Leczyc" chlopa? Od tego sa lekarze. Bronic? Dzis od tego jest policja, adwokaci i sady. Zajmowac sie "administracyja"? Chlopi, a przynajmniej chlopscy synowie umia juz czytac i pisac.
Nie wydaje mi sie , aby funkcja "dziedzica" miala jakiekolwiek znaczenie dla produkcji rolnej.
Zreszta pamietajmy; glowna funkcja dziedzica bylo wydawanie pieniedzy w Paryzu. A i to w wiekszosci na prostytuki i karty. A to to dzis tez wielu chlopow potrafi...

Inspektor Lesny pisze...

Trudno sie oprzec wrazeniu, ze dziedzic pelnil role "posrednika" miedzy chlopem a swiatem. Chlop byl w mniemaniu dziedzica "za glupi" aby sam, bedac chorym, szukal pomocy u lekarza. Konieczny byl pan, spojrzal, rzekl:
-Do tego mlodego, silnego paraoka to mozna lekarza. Ale do jego ojca nie, bo stary, pracowal nie bedzie.I tak umrze...

Bobola pisze...

@inspektor lesny
Znowu ponosi Pana zew walki klasowej. Skad braly sie majatki? Pewnie z roznych zrodel. Jesli chodzi o "panstwa" ksiazat kresowych to zapewne z zasiedlenia pustego terenu. Pamietajmy, ze w wieku XVII terytorium Rzeczpospolitej bylo 3 do 4 razy wieksze od obecnego i na tej przestrzeni mieszkalo tylko okolo 7 mln ludzi. Bylo wiec male zageszczenie a pracownicy byli istotnie na wage zlota. Stad prawne ograniczenia w mozliwosci zerwania wiezow panszczyznianych.
Czesto majatki nadawal krol w nagrodzie za zaslugi poniesione dla panstwa. Podobnie mozna sie zreszta pytac skad biora sie obecne majatki niekoniecznie tylko rolne wspolczesnych obywateli IIIRP z listy najbogatszych z "Wprost". Z reguly jednak byly to majatki akceptowane przez aktualny dla czasu wymiar prawny. Nikt nikomu nic "po chamsku" nie ukradl. Moi przodkowie swoje majatki kupowali. Skad brali na to pieniadze tego nie wiem. W XIII w jeden z nich byl mincerzem krolewskim i dotad mozna zanalezc jego monety chociaz sa one rzadkie. Przypuszczam z tego, ze bil on "uczciwa" monete i wobec tego wiekszosc nakladu byla potem stopiona przez mniej uczciwych wlascicieli mennic w procesie "psucia monety". Moi trzej najblizsi przodkowie po mieczu byli lekarzami i to byla ich praca glowna. Majatkami zarzadzali rzadcy, ktorym byl, w ostatnim przypadku, maz corki dziadka. Jak bylo gdzie indziej tego nie wiem. Wiem natomiast z doswiadzcenia, ze majatek sam sobie pozostawiony byc nie mogl bo chlopi rozkradli by wszystko co sie dalo i nie robili by nic tak dlugo jak dlugo starczyloby im na minimum zyciowe.Prosze spojrzec na zycie pracownikow bylych PGRow obecnie.
Co zas do uslug jakie dwor swiadczyl wsi to sluzba lekarska byla tylko jedna z nich. Pamietajmy, ze powszechna dostepnosc do lecznictwa nie istniala nawet podczas II RP . Prosze przeczytac chociazby "Znachora" i "Profesora Wilczura" Dolegi Mostowicza.

Inspektor Lesny pisze...

panstwa" ksiazat kresowych to zapewne z zasiedlenia pustego terenu.

Czy one "puste" to nie wiem. Ukraincy cos mowia, ze takie calkiem puste nie byly.
Ksiaze ani krol nie zasiedlal, nie karczowal. Bo, widzi Gospodarz, przed "zasiedleniem" zawsze jest karczowanie.

Czesto majatki nadawal krol w nagrodzie za zaslugi poniesione dla panstw

Krol najczesciej nadawal, to co nie jego bylo. "Jak sobie obronisz, wykarczujesz, to bedzie twoje..."

Podobnie mozna sie zreszta pytac skad biora sie obecne majatki niekoniecznie tylko rolne wspolczesnych obywateli IIIRP z listy najbogatszych z "Wprost". Z reguly

Sporo tych "obywateli" przyznaje sie do pochodzenia szlacheckiego.
Opierajac sie na historii, mozna podejrzewac, ze maja klej w raczkach.

Znowu ponosi Pana zew walki klasowej.

To tylko rozmowa. Walka zostala juz, najprawdopodobniei bezpowrotnie, przegrana przez ziemian. Pozostaje tylko zrobienie eleganckiego sorti. Bez tlumaczenia ze chlop to zwierze.

dlugo starczyloby im na minimum zyciowe.Prosze spojrzec na zycie pracownikow bylych PGRow obecnie.

Istotnie, sa ludzie, ktorzy nie maja pedu do kariery i "dorabiania sie".
W tym wypadku by to im zreszta nie pomoglo. Mozna by im prykleic etykietke: "prostaccy dorobkiewicze, co kielbase popijaja szampanem.
Tak jak sa chlopi ktorzy niechca pracowac nawet na siebie samych, tak byli i dziedzice, ktorzy gdy majatek sie skonczyl, strzelali sobie w leb.

Niczego to ani nie tlumaczy, ani nie dowodzi.
Poza stwierdzeniem ze "tak bylo", nie moge znalezc zadnego racjonalnego powodu, aby kilku ludzi z racji urodzenia w tej, a nie innej rodzinie mieli prawo jezdzic na grzbietach swyc bliznich. Decydowac za nich, co jest dla nich dobre, a co zle.

Bobola pisze...

@inspektor lesny
Nie chce przedluzac dyskusji gdyz jest pan odporny na argumenty logiczne. Prosze jednak zauwazyc, ze potomkowie obecnych 400 najbogatszych, z racji swego urodzenia i posiadanego majatku beda pracodawcami i wyzyskiwaczami wielu wspolrodakow i nie tylko. A przeciez mamy podobno spoleczenstwo bezklasowe. Co zas sie tyczy samobojstw dziedzicow, ktorym skonczyly sie pieniadze, to glowna przyczyna byl nie brak funduszy a niemoznosc splaty swoich zobowiazan finansowych. Byla to bowiem dla nich sprawa honoru. Watek taki znajdzie Pan w "Ziemi Obiecanej" Reymonta.

Jacek Kobus pisze...

Pan Profesor jak zwykle prowokuje upraszczając to co złożone w sposób, jaki jest może uprawniony w naukach ścisłych - ale już niekoniecznie w historii, gdzie brak nam narzędzi dla odsiania tego, co jednostkowe i przypadkowe od tego, co rzeczywiście istotne...

Ogólnie jednak, w zasadzie się z Panem Profesorem zgadzam. Jakie korzyści odnosił chłop pańszczyźniany z tego, że był chłopem pańszczyźnianym..?

Najogólniej rzecz biorąc, o czym wielokrotnie pisałem u siebie czy w "Najwyższym Czasie!", trójpolówka z monokulturą zbożową jest o tyle zawodnym systemem uprawy ziemi, że nie gwarantuje trwałości plonów - równowaga ekologiczna przy takiej uprawie jest bardzo chwiejna. Każde praktycznie zakłócenie, czy to naturalne (nieurodzaj, pomór na bydło, itp.), czy to wywołane przez człowieka (wojna, dodatkowe podatki, zakwaterowanie wojsk itp.) - skutkuje katastrofalnym spadkiem żyzności nienawożonych odpowiednio pól i głodem. Po którym ponowne wzięcie pod uprawę powstałych pustek jest zadaniem na ogół przekraczającym możliwości indywidualnego rolnika. Stąd konieczność organizacji ich zbiorowego wysiłku - a że między bajki można włożyć socjalistyczną utopię "dobrowolnej współpracy" np. jakichś kołchoźników - to folwark pańszczyźniany okazał się w toku naturalnej ewolucji rozwiązaniem optymalnym, najlepiej przystosowanym do istniejących warunków. I najlepiej też gwarantującym przeżywalność populacji chłopskiej - w dobrach prywatnych wsie odbudowywały się po katastrofach o wiele szybciej niż w królewskich czy duchownych...

Inna sprawa, że z sytuacją obecną nic to już nie ma wspólnego, bo odkąd w połowie XIX wieku zaczęliśmy przechodzić na płodozmian - trwałość naszej gospodarki rolnej uległa znacznej stabilizacji, z lada powodu katastrofa nam nie grozi (no, jeśli pominąć ewidentne nadmierne obecnie uzależnienie rolnictwa od dostaw ropy i energii zawartej w nawozach...)!

Nie wszędzie też i nie zawsze przejście na indywidualną gospodarkę chłopską było niekorzystne. Na Zachodzie renta odrobkowa zanikła już w średniowieczu ustępując najpierw rencie pieniężnej (chłopi gospodarowali na swoim, płacąc tylko czynsz właścicielowi ziemskiemu), a potem rolnictwu indywidualnemu - czemu towarzyszył istotny postęp techniczny i wzrost wydajności. Że jednocześnie ten sam Zachód importował zboże z Polski czy z Rosji, to wyjaśnił David Ricardo: po prostu postęp w wydajności rzemiosła był jeszcze szybszy!

W Polsce jednak, w czasach Staszica była to utopia - i pozostało to utopią przez kolejne pół wieku.

Dla liberałów kamieniem obrazy jest tu - jak sądzę - fakt, że chłop swojego pańszczyźnianego statusu nie wybierał dobrowolnie (np.: po osiągnięciu pełnoletniości?), tylko go dziedziczył. Liberał jednak na ogół wie o ludziach tyle, ile jest napisane w liberalnych książkach - upraszcza więc złożonoś natury ludzkiej bardziej nawet niż Pan Profesor złożoność pańszczyźnianej ekonomii! Niewielu zaiste ludzi odczuwa jako brak to, że nie wybierali dobrowlnie, czy chcą oddychać płucami czy jednak woleliby skrzela - i równie naturalny był przez wieki fakt, że kondycję społeczną dziedziczy się po rodzicach, co uwierało tak samo niewielu marzycieli, jak brak skrzeli!

Inspektor Lesny pisze...

jednak woleliby skrzela - i równie naturalny był przez wieki fakt, że kondycję społeczną dziedziczy się po rodzicach, co uwierało tak samo niewielu marzycieli, jak brak skrzeli

Chlopow jednak to uwieralo, i to do tego stopnia, ze do dzis wspominaja te czasy ze zgroza. Nie spotkalem ani jednego, ktory mial cos pozytywnego do powiedzenia o tych czasach, nie mowiac juz o absolutnym braku tesknoty za tym rajem.

Inspektor Lesny pisze...

spoleczenstwo bezklasowe. Co zas sie tyczy samobojstw dziedzicow, ktorym skonczyly sie pieniadze, to glowna przyczyna byl nie brak funduszy a niemoznosc splaty swoich zobowiazan finansowych. Byla to bowiem dla nich sprawa honoru. Watek taki znajdzie Pan w "

Jest to piekne tlumaczenie brzydkiej sprawy.
Mogli jeszcze lepiej zachowac honor, PRACUJAC i splacajac choc czesc dlugow.

Jacek Kobus pisze...

@ Inspektor Leśny

A spotkał Pan jakiegoś, który pamiętał pańszczyznę? Ho, ho - to musiał być prawdziwy Matuzalem!

Przy tym: zgrozę istotnie wywołuje to, co się w stosunkach wieś - dwór działo pod zaborami, gdy w sukurs pańskiej czeladzi przyszła w utrzymaniu dyscypliny wśród chłopów, zaborcza policja - to dopiero dało możliwość dokręcenia śruby! A i podatki wzrosły wielokrotnie, niemałym brzemieniem kładąc się na wieś - czego jednak chłopi nie wiedzieli, bo płacił je przecież za nich "dobremu cesarzowi" dziedzic...

Niestety o tym, jak za czasów Rzeczypospolitej NAPRAWDĘ wyglądały stosunki szlachty z chłopami niewiele wiadomo. Źródeł wprawdzie nie brak - ale tak poboczny i nieistotny (wszak z ideologicznego punktu widzenia nie ma tu czego badać - z góry wiadomo, jak BYĆ POWINNO BYŁO!) nikogo z historyków po prostu nie interesuje. Wiadomo wiele o wsi średniowiecznej, niemało pisano o okresie zaborczym - ale od XVI do XVIII wieku mamy dziurę w opracowaniach...

Inspektor Lesny pisze...

biurokratow. Tymczasem, jak wiemy, podnoszenie podatkow jest dla gospodarki szkodliwe gdyz

Natomiast 100% popdatkowanie chlopa, (wszak pracuje za miske strawy, ktora sam musi wyprodukowac. Strawe, nie miske) Jest jak najbardziej pozyteczne.
Tak wiec, jak pan placi podatki to jest zle, ale jak chlop placi panu podatki, to jest dobrze...

Inspektor Lesny pisze...

nia bandy kozackich podrzynaczy gardel pod przewodnictwem renegata Chmielnickiego. To wlasnie owo wydarzenie

Pagne przypomniec, ze Chmielnicki byl lojalnym zolnierzem, w stopniu generala, na sluzbie polskiej. Jeden z polskich szlachcicow zamordowal mu syna, i uprowadzil zone. Wszystko wskazuje ze racja byla po stronie Chmielnickiego, ktory sprawe oddal do sadu, jak na praworzanego czlowieka przystalo.
Sady polskie Chmielnickiego wysmialy...
Jakze ma sie ostac panstwo, co na kumoterstwie i oszustwie stoi. Nie starajc sie nawet zapewnic sprawiedliwosaci tym, ktorzy mu sluza...

Inspektor Lesny pisze...

spotkał Pan jakiegoś, który pamiętał pańszczyznę? Ho, ho - to musiał być prawdziwy Matuzalem!

Drogi Panie. Drwina sie Pan podpiera. Gospodarz tez przeciez nie widzial tego na wlasne oczy. Opiera sie na przekazie, prawdopodobnie rodzinnym. Podobnie jak i ci chlopi, z ktorymi ja rozmawialem.

Na postawiw rozmow z wiesniakami, ktorzy swa madrosc i wyksztalcenie do niedawna opierali calkowicie na przekazie ustnym, pilegnujac doswiadczenia swych ojcow, mozna calkiem niezle zbudowac sobie obraz ich zycia w przeszlych czasach.
Nie myslalem, ze osobie pelnoletniej i , mam nadzieje potrafiacej pisac i czytac, bede musial to tlumaczyc.

mucha pisze...

Prowokacyjny wpis, moze i chlopi byli leniwi, mimo kar chlosty i obiecywanej przez klechy nagrody w niebie, ale u pana. Na swoim w dobrze zarzadzanym panstwie potrafili radzic sobie swietnie...np w Wielkopolsce. Proponuje tez odwiedzic skansen wsi mazowieckiej w Sierpcu i obejscia zamoznych chlopow w miejscowosci Swolowo na pomorzu. Warto

Bobola pisze...

@boskawola

Nie pisze traktatu historycznego ale krotki felieton. Nie mniej staralem sie spraw nie upraszczac. Problem ekonomicznego sensu gospodarstw malych znany jest i pozniej, po zniesieniu panszczyzny. W II RP probowano przeprowadzic reforme rolna i parcelacje ziemi dworskiej , za odszkodowaniem. Od wykonania odstapiono w trakcie akcji gdyz nastapil drastyczny spadek zaopatrzenia miast w zywnosc. Uwlaszczeni chlopi produkowali bowiem drogo i glownie na wlasny uzytek. Byc moze z czasem sytuacja doszla by do jakiejs normy ale w miedzyczasie w swiezo budowanej Polsce, po 180 latach zaborow, niezadowolona ludnosc poszla by droga rewolucji.To zas nie bylo mrzonka gdyz wlasnie nadchodzila nawalnica ze Wschodu.
Podobna zreszta sytuacja pojawila sie tuz po II WS kiedy pierwsze lata po wyzwoleniu zaopatrzenie w zywnosc bylo lepsze niz pozniejszych latach komunizacji rolnictwa, parcelacji dworskich majatkow i kolchozowania chlopstwa. Problem zaopatrzenia w zywnosc trwal zreszta przez caly czas Polski Ludowej i PRLu.

Inspektor Lesny pisze...

Prosze jednak zauwazyc, ze potomkowie obecnych 400 najbogatszych, z racji swego urodzenia i posiadanego majatku beda pracodawcami i wyzyskiwaczami wielu wspolrodakow i nie tylko

Nie wiadomo dokad Gospodarz dazy. Wsztstko wskazuje na to, ze ta dzisiejsza warstwa posiadajaca wywodzi sie w znacznej czesci ze "starch" ziemian.Ktorzy, gdy sie przekonali, ze zmian, przynajmniej na razie, nie bedzie, jednym susem wskoczyli do obozu wygranych, czesto droga mariazu. Oczywiscie nie wszyscy. Nie wszyscy potrafili sie znalezc w nowej rzeczywistosci (pisalem o tym wczesniej) i nie dla wszystkich starczylo miejsca przy korycie.
I to nic dziwnego-dawniej tez tak bywalo.

Uwlaszcenie nie odbylo sie tez droga prostackiego zwrotu majatkow, lecz znaleziono "inne drogi".
Nie twierdze, ze w tej grupie "nowych dziedzicow" prtzetrwala wiekszosc, lub tez najwartosciowsi. Ale jest to wystarczajaco duza grupa, aby miala wplyw na nasza, polska rzeczywistosc.

Bobola pisze...

@inspektor lesny
Zapewniam Pana, ze w grupie nowobogackich ziemian starych nie ma. Inaczej tez wygladalaby Polska gdyby istotne decyzje od nich zalezaly.

Inspektor Lesny pisze...

Zapewniam Pana, ze w grupie nowobogackich

Nie wiem skad Gospodarz ta pewnosc czerpie. Ja pewnosci nie mam, i to wiele razy pisalem. Poza jednym przypadkiem, opowiadanym u mnie w rodzinie. Jednak wiele wskazuje na to, ze tak wlasnie jest. Przydaly by sie powazne badania, ktore moglyby odpowiedziec na pytanie, co sie z ziemianami stalo, co sie stalo ze szlachta, magnatami, ale i tez z chlopami panszczyznianymi. Moze i wsrod tych ostatnich byli tacy, ktorzy sila trzymani w czworakach, zaczeli rozwijac skrzydla, gdy sie z nich wydostali.
No i jaka droga ci wszyscy ludzie poszli, gdy mlyn historii zmielil i wymieszal caly ich swiat.
Literatura, ktora Gospodarz nam podaje do czytania, odpowiedzi na te pytania nie daje. Sa to bowiem czesto apologie, badz gawedy szlacheckie, pisane przez egzaltowane panny ziemianki.
Czesto sie je dobrze czyta, ale za podstawe do dyskusji sluzyc nie moga.
Cz zas do zachowania ziemian, szlachty, dawnych dostojnikow, to wyglada na to, ze ta droga poszla spora czesc zon, corek i wdow po dawnej nomenklaturze. Wiekszosc stanowisk dzierzyli meszczyzni, i ze zrozumialych powodow nie czesto mogli sie osobiscie pokazac na akademiach z okazji rocznicy Rewolucji Pazdziernikowej.

Ps. Tego rodzaju badania socjologiczne byly prowadzone swego czasu w Szwecji, i wyniki byly nadzwyczaj interesujace. Jest to jednak temat zbyt szeroki, aby go ujac w kilku zdaniach.

Bobola pisze...

@inspektor lesny
Skad wiem co pisze? Z tego, ze znam to srodowisko z autopsji. Jesli zas popatrzymy chocby po twarzach owych 400 najbogatszych z Wprost to zbior ten wyglada raczej na liste poszukiwanych przez policje niz na oblicza potomstwa ludzi "dobrze urodzonych". To samo zreszta dotyczy pojawiajacych sie od czasu do czasu w prasie przedstwicieli obecnej elity politycznej. Ani jednej inteligentnej twarzy nie mowiac juz o twarzy budzacej zaufanie!

gość codzienny pisze...

"gdyby wszyscy ludzie na świecie byli mądrzy to co drugi by zgłupiał od tego" - Dobry Wojak Szwejk

Już w zamierzchłych czasach co bardziej rozgarnięci osobnicy zajarzyli, że można nieźle się urządzić na koszt swoich mniej kumatych pobratymców. Tak powstały kasty szamanów, kapłanów, wodzów, królów no i w końcu Panów. Mała cwana grupa potrafiąca się zorganizować i skutecznie zastraszać i manipulować słabszymi umysłami stworzyła pierwsze społeczeństwa klasowe (warstwowe). Samo prawo własności także jest tylko umową społeczną i istnieje tak długo jak dana społeczność je respektuje. Dlatego nie ma sensu się święcie oburzać na "chamstwo" co to odebrało w drodze rewolucji własność Panom. Cóż, Bóg dał, Bóg wziął. Nic nie trwa wiecznie.

Co do samej przewagi wydajności gospodarki opartej na pańszczyźnie to ludowa mądrość powiada że z niewolnika nie masz pracownika. W praktyce jednakże to Pan miał podkute buty i bat w ręku a na opornych cały wachlarz "środków zachęty bezpośredniej". Los chłopa pańszczyźnianego spoczywał w rękach Pana, stosunkowo niewiele przewyższając los niewolnika.

munakir pisze...

Bardzo ciekawy felieton. Zgodzę się z tym, że istniała koegzystencja między dworem szlacheckim, czy magnackim a podległymi im chłopami pańszczyźnianymi. W końcu dwór nie mógł zakatować i zapracować podległego mu pracownika - chłopa, bo było to nieopłacalne. Utrata rąk do pracy w takim majątku zawsze oznaczała straty w gospodarstwie.
Jednak z jedną rzeczą się nie zgodzę. Taki system pańszczyzny był dobry, ale w warunkach dobrobytu "złotego wieku" XVI, kiedy to dosłownie polskie zborze zalewało rynki zachodnioeuropejskie.
W XVII wieku sytuacja wyraźnie się pogorszyła. Koniunktura na rynku była zupełnie inna. Dodatkowo Rzeczypospolita prowadziła liczne wojny ze Szwedami, Rosją, Tatarami, Kozakami oraz Turcją. W wyniku wojen, które były prowadzone głównie rękami szlachty i magnaterii (a wiadomo, że oporządzenie, amunicja i broń były zakupywane na własny koszt) prowadziły do zubożenia majątków tychże, a zyski z grabieży na przeciwniku nie zawsze pokrywały własny wkład. Również ciężkie czasy nastały dla rolnictwa, które stawało się coraz mniej konkurencyjne w porównaniu z zachodnioeuropejskim. To z kolei generowało chęć zwiększenia zysków po przez zwiększenie obciążeń pańszczyzny, co wpływało na ubożenie chłopa i spadek wydajności pracy. Wojny miały również niemały wpływ na sytuację ekonomiczną miast łupionych i grabionych choćby przez Szwedów. Ustawał handel i upadało rzemiosło. W tych warunkach rosło znaczenie magnaterii, która wykorzystując do własnych celów zubożałą szlachtę zdobywała coraz większe wpływy polityczne. To generowało konflikt na osi król - dwór magnacki.

Inspektor Lesny pisze...

Mała cwana grupa potrafiąca się zorganizować i skutecznie zastraszać i manipulować słabszymi umysłami stworzyła pierwsze społeczeństwa klasowe (warstwowe). Samo prawo własności także jest tylko umową społec

Tak, to zrozumiale. Mnie jednak chodzi o praktyczne konsekwencje cementowania owego porzadku. Po trzech, czterech pokoleniach ow "porzadek" jest tak utrwalony, ze ZADNE umysly, ani miesnie nie sa w stanie takiego nieszczesnika z jego stanu wyzwolic.
Chocby i mial umysl Leonarda da Vinci, to i tak zostanie co najwyzej lesniczym. Jednak o wiele bardziej prawdopodobne jest ze go podpity, glupkowaty pan zatlucze kijem.
Tak, ze nie sam fakt, w sobie naganny, ze niektorzy wysysaja krew z mniej utalentowanych bliznich, mnie oburza. Lecz, aby swoj, w sumie prostacki proceder zacementowac, zabezpieczyc dla swego nie zawsze utalentowanego potomstwa, dorabiaja do tego ideologie, religie, moralnosc.
Choc wiadomo, ze sa i madrzejsi i glupsi, to tak glupich, zeby tego nie przejrzeli, to nie ma. Takich roznic w intelekcie miedzy ludzmi nie ma.
I stad, te ideologie, swiadomosci przynaleznosci do okreslonej klasy spolecznej, religie, itp, potrzebne sa glownie owym "panom". Zeby sie dobrze czuli.
Bo dla cklopow jest tylko kij na grzbiet.
I w tym zalosc i biadolenie Gospodarza. Zabrali mu kij. Bo wywodow ze pan "ladniejszy" od parobka, sluchac nikt nie chce.

Inspektor Lesny pisze...

Zgodzę się z tym, że istniała koegzystencja między dworem szlacheckim, czy magnackim a podległymi im chłopami pańszczyźnianym

Koegzystencja? Miedzy stadem wilkow i populacja jeleni tez taka istnieje.

munakir pisze...

Koegzystencja? Miedzy stadem wilkow i populacja jeleni tez taka istnieje.

Jak mi się wydaje przykład wilka i jelenia ukazuje pewną ciekawą zależność. Otóż w warunkach zachwiania ekosystemu, (np.: gdy stado wilków wytrzebi populację jeleni) wilk będzie polował na łatwą do zdobycia zwierzynę hodowlaną. To w warunkach pogarszającej się naturalnej bazy pokarmowej czy fragmentacji siedlisk leśnych będzie coraz bardziej polował na słabsze lub łatwo dostępne zwierzęta.

Trochę też tak można to przenieść na stosunki chłopa z dworem. W warunkach dobrobytu istniała koegzystencja (jeszcze w XVI wieku pańszczyzna wynosiła 2 dni tygodniowo od łana 30-to morgowego) jednak ciągłe wojny wyniszczyły cały system gospodarczy Rzeczypospolitej... szlachta sięgnęła po najłatwiejsze rozwiązanie, czyli podniesienie pańszczyzny. To przyczyniło się do zbiegostwa kmieci np.: na Ukrainę, gdzie prawo koronnego nie dało się egzekwować.

Inspektor Lesny pisze...

szlachta sięgnęła po najłatwiejsze rozwiązanie, czyli podniesienie pańszczyzny. To przyczyniło

A chlopi tez mieli liberum veto? Bo w/g Gospodarza to takie podnoszenie podatkow jest szkodliwe dla gospodarki. To nie mogli zaglosowac przeciw? Nie musieliby szkodzic i gospodarce, i sobie samym, z rozpaczy porzucajac wszystko, co znali...

mucha pisze...

Bardzo interesujący artykuł w temacie:
http://www.polityka.pl/historia/1516940,1,dola-i-niedola-polskiego-chlopa.read

munakir pisze...

Do pogorszenia się sytuacji chłopstwa w Polsce miały wojny a także zmiana mentalności polskiej szlachtyMoże jednak kluczową rolę, jak sądzi wybitny znawca dawnej gospodarki Jerzy Topolski, odgrywały wojny XVII i XVIII w. oraz mechanizmy ekonomiczne, np. spadek cen na zboże, które pogarszały położenie chłopów, całkiem znośne jeszcze w XVI w.

to cytat z tego artykułu: http://www.polityka.pl/historia/1516940,2,dola-i-niedola-polskiego-chlopa.read#ixzz1UWL52Tvr

Polska szlachta XVII w. nie rozumiała podstawowych zależności ekonomicznych, zaś podbudowana mniemaniem o swojej wyższości (sarmatyzm) oraz chęcią szybkiego zysku prowadziła Rzeczypospolitą do upadku (zwłaszcza od XVII wieku). Pan oraz jego kmieć z XVI wieku (etos pracy oraz posiadania ziemi i jej uprawiania nobilitował szlachcica - dobitnie to przedstawia Jan Kochanowski) nie miał już nic wspólnego z XVII wiecznym obrazem "pana na zagrodzie".

cedric pisze...

Jedną z zależności chłopstwa od pana
było prawo pierwszej nocy. W Polsce nie przybrało takich rozmiarów jak we Włoszech czy Francji, jednak miało swój wpływ na mieszenie genów.
Stąd nie można mówić, że pula genowa chłopstwa odbiega znacznie od szlachty.

Anonimowy pisze...

@Bobola

off topic
Polecam tego goscia do poczytania.

http://tiny.pl/h5wzj

Szczegolnie Studium wladz"-dobry jest-naprawde dobry.Tylko duzo czytania ale nie sadze aby byl to dla Profesora minus.

Anonimowy pisze...

Najistotniejsze w tym rozważaniu jest kto wszczynał wojny ?? Szlachta byłą mocno pacyfistyczna.

Król i magnaci. To oni sprowokowali wojny z Rosją, Szwecją, kozakami i Turcją.

Powstanie Kozackie Chmielnickiego oraz późniejszy Potop był następstwem nieodpowiedzialnej polityki króla i otaczających go magnatów. Tak samo jak nieudolność w gaszeniu powstania. To za namową magnata Ossolińskiego, król nie dał Wiśniowieckiemu buławy hetmana (co popierała szlachta). Wiśniowiecki chciał rozwiązać problem ukraiński ostatecznie.

Szlachta jako główny płatnik się temu sprzeciwiła i słusznie. Czy my teraz możemy coś zrobić, że za nasze pieniądze wysyłane są wojska do Iraku czy Afganistanu ?

Tak jak wtedy magnaci zniszczyli klasę średnią, tak samo dzieje się i dzisiaj w USA.

Anonimowy pisze...

Mała poprawka. Szlachta sprzeciwiała się wojnom które chciał wszczynać król i magnateria Szwecja, Rosja, Turcja + powstania 3 wojny w ciągu 50 lat to wystarczyło aby nas zrujnować później było z górki.

Szlachta popierała danie buławy Wiśnioweckiemu i ostateczne rozwiązanie problemy ukraińskiego.

Tam gdzie wydatki były uzasadnione nie było większego problemu aby szlachta płaciła pieniądze. Ale czemu miała ze swoich pieniędzy zaspokajać chore ambicje dynastii Wazów ludzi obcych. Instytucje króla trzeba było zlikwidować.

2mk pisze...

Czytam, czytam i czytam i … zgadzam się z Kol. „inspektorem”. Jak sięgniemy do Drugiej RP to mamy podobny obraz. Już w samych początkach lat dwudziestych - po stukilkudziesieciu latach zaborów, polska szlachecka elita niczego się nie nauczyła. Piłsudski - który wcale nie jest moim „bohaterem” na początku lat tych musiał wprowadzic Dekret na podstawie którego urzednicy państwowi IIRP za rozkradanie mienia państwowego stawali przed plutonem egzekycynym.
I to nie aferałowie kradnący miliony, przd plutonmogli trafić nawek urzednik kradnący z państwowego powietowego szpitaliku z szefem kuchni 8 kg wołowiny.
A kto był urzednikiem w IIRP jak nie 17/19% górnej warstwy społecznej. Analfabetyzm podawany oficjalnie przez państwo w roku 1938 a wiec w circa 15 lat od owego dekretu wynosił oficjalnie 42%. Ile wynosił nieoficjalnie w roku 1922/23 - 53/55% ??
Oznacza to zę Grupa społeczna szlachty - upraszczając - górne 15/20% społeczeństwa IIRP już w 3 lata po otrzymaniu Państwa od „Historii” w wyniku powojennego traktatu w Wersalu tak rzuciał się do okradania Własnej Ojczyzny że trzebabyło do nich strzelać jak do stada wygłodniałych wilków. Następna fala krzadzierzy przez najwyższe elity IIRP nastapiła po smierci Piłsudskiego i trwała do konca sierpnia 1939. Z Warszawy prze Poznań Berli do Parzyła i ze Lwowa poprzez Kraków, Prage, Wiedeń do Szwajcarii kursowały wahadła z łupani Państwa Władztwa IIRP. Miast przgotowywac się do wojny planiści IIRP planowali jak wyszlamować najskuteczniej własne Panstwo.
Dnia 3 wrzesnai 1939 IIIII SIC !! rząd IIRP wabronił posiadania Dolarów USA obywatelom swego kraju. Pakujac swe walizki - również w zdelegalizowane przez samych siebie dewizy - w tym należące także do Państwa (przemyt i defraudacje) aby za 2 tyg czmychnąć przez zieloną granice z Wegrani do Paryża, sadzili własnych rodakow za 20$ w trybie stanu wojny (hańba) + zdrada - ucieczka pozostawienie narodu bez wodzów co w kufrach pod ochrona nocy targali nielegalne dolce, złoto i inne precjoza zrabowane Państwu.

Ta klasa ludzi sama się zutylizowała. Sporo ich, jak Anglosasi alianci i polski zołnierz nie wywalczyli i Polski a la IIRP w czasach PRL przewertowała się do parcy w Aparacie sowieckim często robiąc za urzedników podatkowych inspektorów itp. wiedzac jakie knyfy stosuje szjka zlaodzieji z autopsji lat międzywojnia.

Tego się nie bada kto gdzie trafił z dobrze, szlachetnie urodzonych i nigdy w Polsce badania podobne do Szwedzkich nie powstana, Nawet komuniści w PRL`u ich nie robili by hanba nie spłynęła na cały Naród = tak była wielka zdrada zasad i przyzwoitości.

W III RP hołota doszła do wladzy i majątków i …. To Samo….. Restytucja Pierwszej i Drugiej RP Ech`hh …

gość codzienny pisze...

@2mk
Po wybuchu wojny owszem zarządzono ograniczenie obrotu walutami ale nie spenalizowano absolutnie ich posiadania czy też ich wcale nie "zdelegalizowano". Po zainstalowaniu się rządu na uchodźctwie we Francji (dopiero ko klęsce tejże w Londynie) faktycznie odstawiano polowanie na czarownice czyli szukano winnych klęski wrześniowej - takie samobiczowanie. Można te wypociny poczytać w publikowanych na uchodźctwie DzU i MP (mam ich komplet). Smutna lektura.

misiaczek pisze...

Prowokacyjny tekst. Ale na pozorne uzasadnienie wspaniałości ustroju IRP mam tylko jedno pytanie
skoro było tak pięknie to dlaczego było tak do d. i skończyło się tak szybko( upadek należy liczyć już 1705 a nie 1795).
A jeśli szanowny autor bronić się by zamierzał łatwym wywodem że to król i magnaci wywoływali i coraz częściej przegrywali wojny.
To ja się zapytam jak to - to nie szlachta ich wybierała ?

Ustrój ( w tym równowaga stanowa ) był ok do początków Wazów. I potem w przyśpieszonym tempie okazywało się że jednak nie nadąża za postępem techniczno-ekonomicznym na zachodzie ani co smutniejsze na wschodzie ( postęp bardziej na modłę azjatycką ).
Można bronić pańszczyzny jako dobrego rozwiązania w pewny okresie historycznym ( i póki łatwo można było zostać szlachcicem za zasługi wojenne miało to spore uzasadnienie). Bronić tego w ogóle jest słabą prowokacją intelektualną.
PS. Zgadzam się natomiast że większość najbogatszych w IIIRP na ma zbyt szlachetnych rysów ani twarzy ani charakteru

Bobola pisze...

Jak zwykle ( i zapewne zgodnie z prawami Lema) Moi Szanowni Czytelnicy wiedzeni niezawodnym instynktem klasowym przyjeli moj felieton jako obrone porzadku I Rzeczpospolitej. Istotnie, uwazam, ze bledy tejze formacj leza raczej w nadmiernej lagodnosci z jaka szlachta traktowala poddanych ale nie o to mi chodzilo. Chcialem zwrocic uwage, ze glowna wine za upadek kolejnych Rzeczpospolitych , czy jest to Szlachecka czy Polska Ludowa ponosza masy obecnie robo-chlopskie a nie warstwy wyzsze. Masy te bowiem maja nierelane postulate gospodarcze, ktorych proba spelnienia (np w postaci Konstytucji 3 Maja tak chwalonej przez Marksa) prowadzi do kompletnej ekonomicznej zapasci kraju. Na tym zas korzystaja panstwa oscienne,zwlaszcza te, ktore swoja populacje trzymaja krotko (np Rosja, Prusy i Austria w okresie saskim). Jest tez zludzeniem, ze stan obecny jest w czymkolwiek lepszy dla poddanych niz ten jaki panowal w czasie I RP. Wrecz przeciwnie. Wspolczesna "szlachta" stanowi znacznie mniejszy procent spoleczenstwa (0.53% w porownaniu z 3% czy 10% ) niz to mialo miejsce Rzeczpospolitej Szlacheckiej czy II RP a przywileje, przynajmniej sadzac z obserwacji prominentow, sa w rownym stopniu dziedziczne.