piątek, 1 lipca 2016

Jak wyglada "Nasza Umeczona" z dystansu




    Jak juz wspomnialem wczesniej (http://bobolowisko.blogspot.com/2016/06/graj-cyganie-graj-czyli-podsumowanie.html ) moje wrazenia z pobytu w Polsce byly w wiekszosci dodatnie.  Wzrosla widocznie kurtuazja obslugi a nawet obserwuje pewna nachalnosc we wciskaniu kupujacym towarow przez sprzedawcow. Jest to zapewne wynik prowizji jaka ci otrzymuja za wyrobienie planu finansowego. Istnieja jednak w dalszym ciagu pewne problemy na styku obywatel- obsluga,ktore powinny zostac dopracowane. Tak na przyklad wynajmujac samochod na Dworcu Warszawa Centralna zetknalem sie z odmowa wypozyczenia pojazdu obywatelowi USA nie posiadajacego miedzynarodowego prawa jazdy a tylko  amerykanskie prawo jazdy stanu Minnesota. Problem ten zostal latwo rozwiazany dzieki temu, ze ja posiadam takze polskie prawo jazdy wazne beztreminowo. Nie mniej uwazam takie ograniczenie za osobliwe gdyz kto jak kto ale obywatel USA jest z reguly lepszym kierowca od Polaka a graficzne znaki drogowe obowiazujace w Europie sa raczej oczywiste w interpretacji. Ostatecznie moge zrozumiec formalne podejscie subiekta wypozyczalni ale radzilbym przejawiac wieksza elastycznosc w tym wzgledzie. Druga niespodzianka byl wymog zwrocenia pojazdu z ta sama iloscia paliwa jaka sie go odebralo oraz w stanie umytym. Z wymogiem "pelnego baku" spotykam sie takze w USA - inaczej wypozyciel napelnia bak paliwem wlasnym, na ogol o wyzszej cenie, - ale nigdzie nie spotkalem sie z wymogiem umycia samochodu przed jego zwroceniem.  Jest to nieco klopotliwe takze i z tego wzgledu, ze myjnie polskie sa "slabo przepustowe"  w przeciwienstwie do amerykanskich gdzie wlasciwie myje sie pojazd "przelotem" jadac przez kanal pelen szotek i spryskiwaczy. Przynajmniej w Warszawie myjni jest zreszta niewiele. Czas aby agencje wypozyczalni samochodow nauczyly sie czyszczenia pojazdow w oparciu o wlasne zasoby ludzkie i materialne. Nie wiem zreszta jak to wyglada w wypozyczalniach pojazdow na lotnisku.   

   Na tymze Dworcu Warszawa Centralna spotkalem sie takze z ewenemwntem na skale swiatowa- ubikacja platna typu "wrzuc monete" z wejsciem przez "kreciolek" . W sytuacji gdy obywatel na ogol sie spieszy ustawianie takiego toru przeszkod do zalatwienia naturalnej potrzeby wydaje sie nonsensem. A co zrobic jak nie masz stosownych monet  (w tym wypadku 2.5 zl)? Zalatwic sie przed wejsciem? Jest to zreszta dosyc elegancka siusialnia z automatycznym wytryskiem mydla w pianie ( w czasie gdy ja tam bylem z dwu wytryskiwaczy dzialal tylko jeden) w umywalni  oraz z pewna iloscia papierowych recznikow.  Ale doprawdy, kolej powinna pozwolic sie zalatwiac podroznym bezplatnie i dowoli -tak jak to jest powszechne w krajach cywilizowanych . Czas najwyzszy aby tubylcy zeszli wreszcie z drzewa!

   Dokuczliwy jest takze brak kultury prowadzenia pojazdow czy to w terenie zabudowanym czy za miastem. Polacy jezdza agresywnie - w przeciwienstwie do obywateli USA, ktorzy dbaja o to aby nie miec wypadku bez wzgledu na to czy maja racje czy nie.  W efekcie mamy ciagle raporty o wypadkach drogowych z udzialem wielu pojazdow i to na drogach klasy miedzynarodowej gdzie brawura powinna byc ograniczana rozdzielona i wielopasmowa jezdnia.

   W Polsce bylem dosyc krotko a moje oddzialywania z tubylcami byly dosyc ograniczone. W spotkaniu z "ludem" zamieszkujacym okolicem majatku mojego dziada dowiedzialem sie, ze w okolicy wiekszosc obibokow lokalnych bardzo sobie chwali PiS-owski program "500+" , ktory w polaczeniu z dotacjami socjalnymi wystarcza lokalnym talentom na zycie bez koniecznosci podejmowania pracy. Opowiadala mi to , z pewna gorycza, starsza pani , ktorej 700-zlotowa emerytura po latach pracy nie mogla wystarczyc na zycie na takim poziomie na jakim obecnie zyja okoliczni  "socjalnie zabezpieczeni" wiesniacy.

   Spotkalem sie takze z niewielka liczba moich bylych szkolnych kolegow i kolezanek. Trzymaja oni kontakt spotykajac sie w umowionej kawiarni w kazdy pierwszy wtorek miesiaca. Musze przyznac, ze tak jak mezczyzn poznalem mimo wszystkich naturalnych zmian , to z kobietami mialem problem rozpoznawalnosci. Niektore mimo, ze zmienily sie znacznie , moglem poznac . Dotyczylo to w zasadzie dziewczat-obecnych kobiet w wieku " pod-autobusowym" - ktore znalem od dziecinstwa . Inne kolezanki szkolne zmienily sie tak bardzo , ze moj system rozpoznawania zawiodl.  A sa to nadal kobiety wysmukle i eleganckie! Stanowia one zreszta pewien wyjatek wsrod masy kobiet, ktore kraza po Warszawie . Wiekszosc to bowiem "foki" i "kaszaloty" o znaczacej tuszy.

    Zjawiskiem, ktorego przyczyny sa dla mnie niezrozumiale, jest masowe zebractwo czy tez zbieranie funduszy na cele zdrowotne. Przed  kosciolami siedza okaleczeni zbierajacy na nowa proteze czy wozek, w parkach "kwestuja" filantropi na wyslanie tego czy innego- najczesciej dziecka- na kosztowne leczenie poza granicami. Robia to bez widocznego dokumentu (niegdys wymaganego) uprawniajacego do zbierania funduszy w miejscach publicznych. Nie wiem czy jest to dowod kompletnej degeneracji sluzby zdrowia czy tez forma naciagania wspoczujacych obywateli III RP.

Zastanowmy sie teraz nad obiektywna ocena polskiej gospodarki.

Rys.1 Polski dlug narodowy na jednostke PKB w zaleznosci od czasu

    Wyzej pokazany jest stosunek dlugu narodowego do PKB (produktu krajowego brutto) . Jest to miara zadluzenia kraju stosowana czesto ale mylaca jesli chodzi o interpretacje. Jej najwieksza zaleta jest bezwymiarowosc  co  pozwala wyeliminowac problem dewaluacji waluty. Warto jednak pamietac, ze niewielka wartosc tego ilorazu nie oznacza, ze zadluzenie kraju nie jest grozne. PKB to miara obrotu krajowego a nie miara jego zdolnosci do obslugi i splacenia dlugu. Tak jak to ma miejsce w przypadku przedsiebiorstwa obrot moze byc duzy ale o tym czy dlug bedzie do splacenia decyduje zysk czyli przychod netto.
   Jak widzimy, po roku 1995 do roku 2000 ten wzgledny dlug narodowy malal co moglo oznaczac albo splacanie dlugu albo tez wzrost PKB. Po roku 2000 dlug wzgledny zaczal rosnac (znowu nie jest jasne czy zmalal PKB czy tez zaciagnietoo powazny dlug)  az osiagnal plateau w okolicach roku 2003. Ten stan stabilny trwal do roku 2009 po czym dlug wzgledny wzrosl znacznie az do roku 2013. Pozniej mamy pewien spadek i obecnie wydaje sie formowac kolejne plateau. Bardziej czytelna miara stanu polskiej gospodarki jest wykres (ktory juz uprzednio publikowalem w http://bobolowisko.blogspot.com/2016/05/mlot-na-ekonomiczne-czarownice.html ) podany nizej:

Rys.2 PKB Polski wyrazony w zlocie i  w USD
   Lepszy punkt widzenia na problem zadluzenia oferuje ponizszy rysunek przedstawiajacy zagraniczne zobowiazania finansowe Polski.
Jest to zadluzenie jakie Polska ma wobec wierzycieli ulokowanych poz granicami. Jest to ta czesc zadluzenia, ktore jest faktycznie niebezpieczna. Zadluzenie zagraniczne moze byc bowiem splacone bez strat w majatku wlasnym narodu tylko wtedy gdy kraj ma dodatni bilans handlowy. Jesli jest inaczej to kraj musi sie wyzbywac roznych dobr w postaci nieruchomosci czy precjozow narodowych aby pokryc badz tylko obsluzyc zadluzenie wobec wierzycieli, ktorzy nie sa polskimi obywatelami.
Przy obecnym dlugu zagranicznym (dane pochodza z witryny NBP)  znajdujacym sie na poziomie 325 mln uncji zlota czyli z grubsza 10109 ton zlota  sama jego obsluga, zakladajac 1% oprocentowanie w skali rocznej oznacza, ze kraj traci rocznie wylacznie na obsludze dlugu kapital rownowazny wartosci 101 ton zlota. Jest to suma tak powazna , ze obecny rezim powinien zrobic wszystko aby ten ciezar zobowiazan zrzucic splacajac go mozliwie jak najszybciej.

 Zadluzenie wobec wierzycieli krajowych moze pociagnac za soba jedynie przesuniecia prawa wlasnosci wewnatrz kraju i tym samym nie implikuje straty kapitalu narodowego.
Rys.3 Zagraniczne zadluzenie PL. Lewa skala pionowa i niebieski wykres -zadluzenie w bln USD. Prawa skala pionowa i czerwony wykres -zadluzenie w mln uncji zlota
 Swego czasu proponowalem proste rozwiazanie ekonomiczne w postaci likwidacji wielu swiat i dni wolnych od pracy i przeznaczenie wypracowanego w tym czasie kapitalu na splacenie zadluzenia (http://bobolowisko.blogspot.com/2011/06/jak-znalezc-wyjscie-z-sytuacji-bez.html ).W dalszym ciagu uwazam ta propozycje za jedyny sposob zlikwidowania naszego dlugu narodowego. Mimo tego, ze ciesze sie niezmiernie z podwyzszenia jakosci zycia w kraju to nie moge nie zauwazyc, ze wspolczesni Polacy zyja na zbyt wysokiej stopie, ktora nie ma podstaw w krajowej ekonomii.

64 komentarze:

Inspektor Lesny pisze...

dzieki temu, ze ja posiadam takze polskie prawo jazdy wazne beztreminowo. Nie mniej
-----------------------------------------------------------------------------
Jest to przestepstwem-dwoch praw jazdy posiadac nie wolno- gdy uzyskujemy nowe, stare jest uniewazniane. Proponuje ta sprawe rozwiazac, kontaktujac sie z odpowiednim urzedem. Takie przynajmniej ja, uzyskalem informacje. Przy czym, obywatelstwo, narodowosc, ew. tytuly na ta zaleznosc wplywu nie maja,
IL

Inspektor Lesny pisze...

gdyz kto jak kto ale obywatel USA jest z reguly lepszym kierowca od Polaka a graficzne znaki drogowe obowiazujace w Europie sa
------------------------------------------------
W ten sposob rezonuje wielu innych obywateli. Twierdza, gdy za zatrzymywani na drogach bez prawa jazdy, ze jezdza juz tak 20-cia lat. Egzaminow zdawac nie musza, bo jezdzic umia-robili to przez 20-cia lat...
Il

Inspektor Lesny pisze...

ardzo sobie chwali PiS-owski program "500+" , ktory w polaczeniu z dotacjami socjalnymi wystarcza lokalnym talentom na zycie bez koniecznosci podejmowania pracy.
-----------------------------------------------------
Wydaje mi sie, ze mozna byc wielkodusznym , i pozwolic im sprobowac dalekiej namiastki tego, co bylo udzialem Gospodarza przez wiele pokolen. Wszak navigare necesse est-kiedys musza wstapic na ta droge, by by gdzies zajsc, chocby i nie tak daleko , jak Gospodarz. Od tyrania od rana do nocy przeciez tylko zglupieli i zchamieli...
IL

Bobola pisze...

@IL
Nic mi o tym nie wiadomo aby posiadacz polskiego prawa jazdy nie mogl wystapic o dokument taki w okreslonym stanie USA (kazdy stan ma wlasny wzor i wlasny kodeks drogowy).
Jesli zas chodzi o chlopstwo , o ktorym pisze to jak bylo na niskim poziomie za II RP tak i pozostalo na nim obecnie. Dodatkowe fundusze z idiotycznej filantropii PiS wydaja na wodke. Kiedy wreszcie Pan zrozumie, ze warto inwestowac tylko w ten odlam spoleczenstwa, ktory faktycznie tej filantropii panstwowej nie potrzebuje. Pan stwo powinno byc przyjazne tym, ktorzy je w jakis sposob (a zwlaszcza finansowy) wzbogacaja. Reszta to obciazenie .

Inspektor Lesny pisze...

posiadacz polskiego prawa jazdy nie mogl wystapic o
---------------------------------------------------
Moze. Ale jak je dostanie, to poprzednie jest niewazne. Tak bylo z licencja mojej zony.
:::::::::::::::::
rozumie, ze warto inwestowac tylko w ten odlam spoleczenstwa,
----------------------------------------------------------------
Pewno, ze rozumiem. Ale interesy kolektywu, panstwa, a nawet w takiej malej grupie jak rodzina, i interesy indywidualne sa czesto rozbiezne. Dla rodziny meble, oszczednosci na wyksztalcenie potomstwa, a dla pana domu wodka, papierosy i czasem panienki. I, co by nie powiedziec, to szczescia doznaje sie rowniez indywidualnie.
Tu idzie mi o to, ze aby tych ludzi uczlowieczyc, trzeba im dac odetchnac. Nie wiadomo, czty to pomoze-ale bez tego beda byc moze,jeszcze gorsi.
IL.

Inspektor Lesny pisze...

Co do wynajmu samochodow nie mam doswiadczenia. Na lotnisku w Krakowie (Balice) zazadano ode mnie kaucji w wysokosci 30 000 zl. Przy probie wynajecia Opla Corsa. Wiec, jezdzilem tramwajami...
IL

Bobola pisze...

@IL
Na Dworcu Wwa Centralna takze chcieli zabezpieczenia ale tylko do wysokosci 2000 zl.

Emerson pisze...

Odnośnie 500+... Stopa bezrobocia w kwietniu tego roku wynosiła 9,5%. Ile z tego to szara strefa a ile ta wszędzie wypominana patologia? 1% społeczeństwa? a może 2%? Dlaczego ciągle skupiamy się na tych kilku procentach? Aż tak nam przeszkadza odrobina szczęścia (pewnie złudnego) tym najbardziej pokrzywdzonym przez los? Zauważyłem, że najgłośniej krzyczą ci którzy mają najwięcej. Teraz rozumiem Mt 19

"Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego"

Inspektor Lesny pisze...

bogatemu wejść do królestwa Bożego"
---------------------------------------
Bobola jest juz w Ameryce, wiec sie do Raju nie wybiera. Ale chcialby cos dla siebie urwac, tak doczesnie. Bo ma inne potrzeby niz zwykly fornal. Nie moze przeciez zjesc schabowego z kapusta i popic piwem, bo by go brzuch bolal.
IL

Bobola pisze...

@IL & Emerson

W dalszym ciagu lubie tradycyjne polskie dania a zwlaszcza schabowy. Jesli zas chodzi o beneficjentow programu 500+ to nie ma w nim warunku ubostwa . Wyplate taka dostaja nawet dobrze wynagradzani urzednicy administracji panstwowej (np minister sprawiedliwosci) .
Jesli jestem przeciwny tego typu socjalnym wydatkom to dlatego, ze sa one ekonomicznie nieuzasadnione. W obecnej sytuacji finansowej nalezy raczej ciac wydatki niz je powiekszac. Moglbym jeszcze zrozumiec ulge podatkowa ale nie zabieranie innym aby polepszyc stope zyciow tym, ktorzy na to nie zasluguja badz nawet takiej panstwowej dobroczynnosci nie potrzebuja.
Jesli ktos ma "dobre serce" to niz nie stoi na przeszkodzie aby oddal wlasne zasoby przedsiewzieciom filantropijnym. Ale panstwo nie powinno prowadzic inzynierii socjalnej bo czyni to marnujac nasze podatki.

msta pisze...

Mimo tego, ze ciesze sie niezmiernie z podwyzszenia jakosci zycia w kraju to nie moge nie zauwazyc, ze wspolczesni Polacy zyja na zbyt wysokiej stopie, ktora nie ma podstaw w krajowej ekonomii.
---------------------
Wbrew pozorom jest w Polsce sporo firm (większość zagranicznych) które produkują dobra eksportowalne, rolnictwo także zrobiło postępy przez ostatnie 10 lat. Integracja z gospodarką Niemiecką jest już bardzo duża i ciągle postępuje. Coraz więcej polskich oddziałów staje się cześcią światowej sieci produkcyjnej.
W 2015 mieliśmy po raz pierwszy eksport przewyższył import.

Emerson pisze...

Pełna zgoda pod warunkiem, że państwo zrezygnuje również z dopłat, dofinansowań, emerytur i innych form wsparcia. Państwowe posady, nieludzkie odprawy dla wybranej elity. Dlaczego tego nie krytykujemy? Może państwo powinno pełnić jedynie funkcję kontrolną, organizacyjną oraz zapewnienia bezpieczeństwa. Dopóki tak nie jest to jestem za 500+ właśnie dlatego, że jest dla wszystkich. Wolę takie stymulowanie gospodarki niż dodruk, kredyty i wspieranie banksterów.

Emerson pisze...

wiekszosc obibokow lokalnych bardzo sobie chwali PiS-owski program "500+"

-------------------------------

aha i nie jestem lokalnym obibokiem:) również nie korzystam z tego programu

Bobola pisze...

@Emerson
W sytuacji gdy budzet panstwowy nie jest zbilansowany (jak to bylo przy koncu rzadow PO) Program 500+ jest wlasnie forma dodruku pieniadza albo dodatkowym zadluzeniem sie albo wreszcie sprzedaza dobr narodowych znajdujacych sie jeszcze w rekach panstwa. Kiedy wreszcie moi czytelnicy zrozumieja, ze pieniadze nie biora sie z powietrza!

@msta
Istotnie, w ostatnim roku mielismy bardzo nieznaczan nadwyzke dochodow z eksportu nad wydatkami na import. Ale od nieznacznej nadwyzki jest daleka droga do finansowania przedsiewziec filantropijnych czy zmniejszania zadluzenia.

Emerson pisze...

Ale kiedy od paru dobrych lat pieniądze biorą się z powietrza. Wystarczy spojrzeć co od 2008 r. wyprawiają banki centralne. USA, UK, Japonia, a od pewnego czasu (oporna niemiecka pamiętająca Republikę Weimarską) strefa EURO, wszyscy drukują. Złotówka to nie frank. Wszystkie nasze wysiłki z uwiarygodnieniem naszej waluty nie mają sensu. W oczach zagranicznych inwestorów jesteśmy ryzykiem. Dopóki gra muzyka to niech skorzysta również nasz kraj.

Inspektor Lesny pisze...

obrych lat pieniądze biorą się z powietrza. Wy
---------------------------------------
Nie wiem, co powiedziec, ale istotnie w ostatnich czasach jest jak w tym zydowskim dowcipie:
-Ja sie martwilem, skad pozyczyc. Jak oddac-niech sie martwi ten, co pozyczal mi pieniadze.
W Szwecji ,np. ani rzad, ani banki nie maja odwagi cokolwiek zrobic na banke nieruchomosci. Wiekszosc spoleczenstwa jest zadluzona na dwa, trzy pokolenia do przodu. Gdyby to ruszono, i to peklo, to co, wszystkich wyrzuca na bruk? Nie da sie.
Tak wiec, mozna powiedziec, paradoxalnie, ze sie oplaca zyc nad stan. Bo co sie uzyje, to nikt nie zabierze, jak to robiono dawnymi czasy.
IL

Emerson pisze...

@IL
Dokładnie tak, tzn. jest grupa która wcześniej czy później straci, to klasa średnia która ma oszczędności. Można powiedzieć, że w momencie rozpoczęcia dodruku oraz okresu zerowych stóp procentowych rozpoczął się powolny transfer (lub jak kto woli kradzież) kapitału ludzi oszczędzających.

Bobola pisze...

@Emerson
Sytuacja jaka sie Panu podoba jest patologiczna. Nie moze trwac w nieskonczonosc a dewaluacja waluty wynikajaca z druku "pustego"pieniadza w koncu doprowadzi do stanu karastrofalnej inflacji (jak w latach 20-tych) albo do sytuacji z czasow poznego Gierka. Na dewaluacji traca wszyscy obywatele -chyba ze zamroza swoje zasoby fiansowe w w zlocie czy nieruchomosciach. A i te nie sa pewne bo zdesperowany rezim moze zarzadzic ich konfiskate (jak to bylo za czasow Roosevelta czy na poczatkach Polski Ludowej).
Polska jest w tej chwili winna wierzycielom z zagranicy rownowaznosc wartosci okolo 10 tys ton zlota. Tyle tez dobr bedacych wlasnoscia panstwa polskiego i jego obywateli zostanie predzej czy pozniej sciagniete. Starajmy sie zaprzestac zycia nad stan i ograniczenie swoich wydatkow aby moc skierowac rezerwy na splate dlugu. Moze to wymagac , jak pisalem , przedluzenia czasu pracy i zlikwidowania swiat, ktorych Polska ma nienormalnie duza liczbe. Przypominam co stalo sie na Cyprze czy w Grecji.

Emerson pisze...

@Bobola
Również mnie dotyka ta patologiczna sytuacja. Może nie w kontekście oszczędności ale stale rosnących cen dóbr, a szczególnie nieruchomości. Dlatego też jestem przeciwnikiem dewaluowania waluty. Mówię jedynie, że skoro nie mamy większego wpływu na to co się dzieje to dostosujmy się do panujących realiów i weźmy z tego tortu coś dla siebie.

Pańskie artykuły i diagnozy są trafne. Opisują rzeczywistość na podstawie słusznych zasad ekonomii sprawdzających się w przeszłości. Jednak wydaje mi się, że dziś jest już trochę inaczej. Np. kto kilka lat temu mógłby przewidzieć ujemne stopy finansowe?

Odnośnie przedłużenia czasu pracy:

"Polacy należą do najbardziej zapracowanych na świecie - wynika z najnowszego raportu OECD. Przeciętnie w 2012 r. nasz rodak spędził w pracy 1929 godzin - to jeden z najwyższych wyników na świecie. Wyprzedzają nas nieliczne narody."

Źródło:
http://www.polskatimes.pl/artykul/947552,pracowity-jak-polak-harujemy-najwiecej-na-swiecie-gorzej-z-placami,id,t.html

Bobola pisze...

@Emerson

Prawa ekonomii sa niezmienne. Istotnie, negatywne stopy procentowe wydaja sie nielogiczne i takie tez sa z punktu widzenia relacji dluznik-wierzyciel. Oznaczaja one bowiem dobrowolne dofinansowanie dluznika przez zgode wierzyciela na strate kapitalu.
Inaczej mowiac jest to forma lapowki, ktora wierzyciel daje aby utrzymac istniejaca polityke ekonomiczna, ktora przynosi mu zyski znacznie wieksze niz straty jakie ponosi na pozyczce. Korupcja elity politycznej powinna byc potepiana i karalna gdyz za caly bieg wydarzen placa obywatele panstwa.
Tego typu patologia systemu powoduje wlasnie koncentracje kapitalu i pauperyzacje proletariatu jaka obserwujemy obecnie.

Co do pracowitosci czy zapracowania Polakow to uwazam, ze artykul, ktory Pan wymienia przedstawia sytuacje zbyt optymistycznie. Wydajnosc pracownikow polskich jest ciagle niska w porownaniu z typowym pracownikiem USA a liczba swiat i dni wolnych od pracy jest chyba najwieksza z krajow cywilizowanych. Polacy pracuja zreszta krocej nawet w porownaniu z PRLem dzieki "wolnym sobotom", ktorych dawniej nie bylo.

PawelW pisze...

@Bobola: Jest wierutną bzdurą niska wydajność pracowników w Polsce. Są oni wydajniejsi od tych w USA czy DE jeżeli chodzi o osobistą pracę. Na czym polega różnica.
1. infrastruktura/administracja firmy (jakich systemów informatycznych (np. SAP) i procesów wewnątrz-firmwowych dana firma używa). Jak te są takie same, to najwydajniejsi są pracownicy z Polski. Jeżeli są firmy, które mają kiepskie systemy/procesy to oczywiście wydajniejsi są pracownicy w DE/USA.
2. infrastruktura/administracja panstwa: czyli jakich procesów używa dane panstwo, aby "uprzyjemnic" przeciętnemu zjadaczowi chleba życie codzienne. Tutaj otoczenie administracyjno/infrastrukturalne wiemy jakie jest. A pomimo tego, że Kowalski w porównaniu do Smitha lub Muellera musi pływać w kisielu, to jednak pływa.
3. Isteniejące KNOW-HOW. U nas to KNOW-HOW się od dziesiątek lat niszczy...

Na żadną z tych opisanych sfer przeciętny Kowalski NIE MA ani POŚREDNIEGO (wybory? buhahaha)ani BEZPOŚREDNIEGO WPŁYWU. Czyli dokładnie tak jak kiedyś chłop panszczyźniany nie miał wpływu na losy IRP.

A jak to za szlachty bylo i jak sie szlachte teraz dopomina tu można przeczytać:

(...)

Tu mozna wspomniec o Polsce szlacheckiej. Szlachetni robili co chcieli, zgodnie z litera prawa, ktore ich chronilo. I praworzadnie zniszczyli i siebie, i sobie podwladnych-wszystko legalnie, i w zgodzie z owczesna moralnoscia. Dzis zas placza, ze wszyscy niedobrzy- Niemcy, Rosjanie, Francuzi, a i im dawniej podwladni chlopi i proletariat, biedota. Ci pierwsi sa zli za to, ze wzieli to co szlachta sama nie szanowala. Ci ostatni, ze nie bronili tych dobr-dla szlachty.

(...)

Wracajac do wydajnosci. Firmy zachodnie stosują ponadto politykę "lokalnych zarobków". To znaczy, jak by pracownik rezydował w PL to za tę samą i taką samą a nawet wydajniejszą pracę dostanie w tej samej firmie 1/4 tego co w DE. Pomimo tego, że koszty życia tylko wydają się być w PL niższe. W praktyce są często wyższe, włąśnie dlatego, że brakuje tam odpowiedniego otoczenia infrastrukturalno/administracyjnego.
I to jest tylko celowa i świadoma polityka, bo tak samo jest z Niemcem mieszkającym we wschodnim landzie... dostaje sporo mniej aniżeli jego kolega z zachodnich landów a pracuje tak samo albo ciężej.

Zatem proszę nie powtarzać tych kłamstw wciskanym nam przez 25 lat przez pewne środowiska.

Bobola pisze...

@Wesolowski
Miara wydajnosci pracownika zalezy od sposobu pomiaru. Nie mniej wedlug przyjetej w ekonometrii metody jest to PKB pre capita na godzine pracy. Podaje nizej odnosnik do wykresu obrazujacego przecietna wydajnosc pracownika w roznych krajach: https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/c/c5/OECD_Productivity_levels_2007.svg
Jak moze Pan zauwazyc Polacy nie przoduja w tym zestawieniu.

PawelW pisze...

@Bobola:
Spróbujmy innej analogi. Potraktujmy siłę roboczą jako paliwo a gospodarkę jako silnik. Tę samą benzynę wlewamy teraz do Poloneza i do Mercedesa. I mierzymy osiągi. Jakość energetyczna paliwa jest ta sama, a osiągi (PKB) diametralnie różne. Ale co ma benzyna, do tego, że jest lana do tego lub innego auta?

Idąc dalej tym samym tropem Niemcy słusznie wykazują, że produkują 4-krotnie mniej CO2 aby wytworzyć tę samą ilość PKB w porównaniu z Polską. Czyli jest dokładnie jak mówię, pracownicy są wydajni, to system jest do dupy. Nasza benzyna jest lepsza, ale lejemy ją do UAZa.

Inspektor Lesny pisze...

a zalezy od sposobu pomiaru.
--------------------------------
...to moge Gosp. oswiecic, ze nie inaczej na to patrza dzis szwedcy analitycy. Przekladajac to na ludzki jezyk, mowia, ze dzisiejsi polscy przedsiebiorcy ( w tym panstwo, i niektorzy zagraniczni inwestorzy)dalej stosuja metode z czasow Polski szlacheckiej. Zamiast innowacji i skutecznej organizacji, coraz to grubszy kij na grzbiet pracownikow.
Nie znaczy to , ze ekonomie zachodnie kija nie stosuja-ale jest on nie jak w Polsce jedynym sposobem management´u , lecz jednym z wielu...
IL

Bobola pisze...

@Wesolowski &IL

Jak juz wiele razy uprzedzalem moje "ekonomiczne" felietony komentuja i uzywaja jako zrodel oficjalne dane dostepne z oficjalnych zrodel. Ja co najwyzej je opracowuje i wskazuje na konsekwence. Inaczej mowiac pracuje jak lekarz oceniajacy stan pacjenta na podstawie EKG czy innych danych laboratoryjnych. Sam narzedzi ekonomicznych nie tworze ani tez nie formuluje doktryn ekonomii politycznej. Nie sa mi znane zadne inne mierniki wydajnosci pracy odnoszace sie bezposrednio do pracownikow wytwarzajacych te czy inne towary. Ja sam zas niczego w tym wzgledzie zaproponowac nie moge bo nie mam srodkow na takie badania ani tez mozliwosci ich przeprowadzenia. Jest mozliwe a nawet pewne, ze system polityczno-gospodarczy panujacy w Polsce jest winny wynikowi dpsyc oplakanej wydajnosci polskiej dzialanosci gospodarczej . Nie mniej system ten jest tworzony przez Polakow a zwlaszcza przez polskich politkow i ekonomistow i do nich nalezy sie zwracac z pretensjami. Ja i kazdy inny obserwator polskiej sceny ekonomicznej powie Panom dokladnie to co napisalem- ze wydajnosc polskiego pracownika wynosi mniej niz polowe wydajnosci sredniej w panstwach zachodnich UE z okolo 1/3 wydajnosci w USA.

Inspektor Lesny pisze...

we wydajnosci sredniej w panstwach zachodnich UE z okolo 1/3 wydajnosci w USA.
----------------------------------------------------------------------------
To sie najprawdopodobniej zgadza. Naturalnie, nie ma znaczenia dla rezultatu, czy pracownik lezy i spi w pracy 1/2 do 2/3 czasu, czy, pracodawca tradycyjnie nakazuje mu kopac row dziecinna lopatka. W zwiazku z czym, rezultat jest taki, jak by kopal zwykla, porzadna lopata przez tylko 1/2 czasu pracy.
Jednakze lekarstwo jest zalezne od choroby-skoro juz uzywamy takich analogii-gdyby spal, nalezaloby go obudzic. Jednakze nie spi, lecz jest zle zarzadzany-wiec nie trzeba go budzuc, lecz wykorzenic nalecialosci systemu feudalnego.
IL.

Inspektor Lesny pisze...

Supplement
Jednak widze, ze z Gospodarzem trzeba jasno, "kawe na lawe".
Problem niskiej wydajnosci mozna rozwiazac na kilka co najmniej sposobow. Mozna, np. zwiekszyc czas "panszczyzny", tak jak to robiono w Polsce szlacheckiej, mozna dotychczasowych robotnikow wyrzucic, i przywiezc Chinczykow, tak jak to zrobiono przy budowie koleji w USA, mozna prace lepiej organizowac, lepiej zarzadzac, mozna robic lepsze interesy wokol produktu, i wiele innych.
Lekarstwo Gospodarza, nie dosc , ze niemoralne, (przeciez wolne soboty maja wlasciwie wszyscy)jest destrukcyjne. Przeciez , gdy sie "srube dokreci" to ci, co sie do czegos nadaja, po prostu wyjada. Tak jak Gospodarz, i beda co najwyzej przyjezdzac na urlop do Polski. I beda narzekac, ze w Polsce same niezguly, lenie i nieudaczniki...
IL.

Anonimowy pisze...

@Bobola:"Nie sa mi znane zadne inne mierniki wydajnosci pracy odnoszace sie bezposrednio do pracownikow wytwarzajacych te czy inne towary."

Ale można się zastanawiać czy dostępne mierniki są miarodajne. Np. można zdefiniować wydajność pracownika jako: "Ilość wytworzonych przez niego dóbr/wypłaconej mu pensji" i może coś sie zmieni w widzeniu świata:)

PawelW pisze...

@jeden naiwny: już od dłuższego czasu wielu myślicieli kwestionuje PKB (zarówno całościowe jak i per capita) jako sensowny miernik gospodarki wzglednie wskaznik realizacji spolecznych potrzeb.
W końcu gospodarka istnieje jako środek do zrealizowania potrzeb społeczeństwa... zatem potrzebna jest miarą oddająca stopień realizacji tych potrzeb. PKB jest miarą, jak by tu jak najwięcej materiału....

Eliyahu M. Goldratt w swoich ksizkach "Cel" i "Cel II" dotyka podobnego problemu miary wydajności (w tym wypadku fabryki stali)... i wyjaśnia, dlaczego stare metody pomiaru (ilość ton na jednostkę czasu) były dla fabryki wysoce destrukcyjne i w jaki sposób zmiana metody pomiaru miała rewelacyjny wpływ na ekonomiczność fabryki i optymalizację procesów produkcyjnych.

Myślę (zresztą nie tylko ja), że właśnie z PKB jako metoda pomiaru jest podobnie i powinnismy ja do lamusa odeslac.
Problem polega na tym, że w źle zarządzanych organizacjach ta metoda PKB) pozwala spychać odpowiedzialność za kiepskie wyniki na lud pracujący ukrywając niekompetencję kadr kierowniczych. Metoda pomiaru uwzględniającą jakość zarządzania pokazałaby temu ludowi, że w rzeczywistości król jest nagi i nie nadaje się do rządzenia.

Inspektor Lesny pisze...

PKB jest dosc dobrym sposobem pomiaru. Jednak.ma swoje ciemne strony. Jesli, dajmy na to , zderza sie dwa auta, i osoby w nich polamia kosci, to te auta beda naprawiane. Prace z tym zwiazane, tzn. urzednik w ubezpieczeniu, blacharz, itd. Wartosc tychze podniesie PKB. Podobnie z osobami. Röntgen, gipsowanie, ew. protezy-tez podniosa PKB.
KOmplikacje-jak najbardziej-usugi lekarskie z tym zwiazane, tez. Jesli ktos od tego umrze, to i trumna, i pogrzeb, jak najbardziej sie do PKB doliczy...
Co nie znaczy ze PKB jest bez wartosci, trzeba jedynie pamietac o tych , ciemniejszych stronach. tak mnie to uczono, gdy pracowalem w jednym ze szwedzkich bankow. A pracowalem w nim ponad 20-cia lat...
IL

PawelW pisze...

@IL: PKB nie może być dobrym sposobem pomiaru...z prostej przyczyny. Nie wskazuje co należy zrobić aby podnieść jakość życia ani nie motywuje do takiej aktywności. Dążenie do podniesienia PKB (zwiększenia wydajności) można zrealizować, jak sam wyżej napisałeś, na różne sposoby. A metody po najmniejszej lini oporu są wybierane najczęściej, bo liczy się TYLKO wzrost PKB. Metody pomiaru i porównania gospodarek/wydajności itd zawierające czynnik jakości organizacyjnej są o wiele skuteczniejsze.

Ponadto destrukcyjna strona tej metody pomiaru motywuje rządzących do zmuszania rządzonych do wyrażania KAŻDEJ ich aktywności w pieniądzach. Ad absurdum idąc w tym kierunku za kilka pokoleń nowo narodzone dzieci będą obciążone kredytem aby opłacić usługę wychowania rodzicom...

PS. Argumenty z pozycji autorytetu (praca w banku szwedzkim 20 lat) mają u mnie małą skuteczność oddziaływania. Kierowałem zespołami w Niemczech w skład których wchodzili doktorowie różnych specjalności... i co z tego dr przed nazwiskiem, nawet oni się często mylili.

A co do banków i wiedzy tam posiadanej... proponuję dłuższy wykład PT Uczycie się tylko tego czego wam wolno, a nie tego co wiedzieć powinniście.

PawelW pisze...

POPRAWNY LINK

Bobola pisze...

@Wesolowski
Nie istnieja wskazniki, ktore moga kogokolwiek do czegokolwiek zmotywowac. Sluza one bowiem do oceny stanu gospodarki a nie do doradzania w jakim kierunku powinno sie toczyc zycie gospodarki panstwa. Decyzje i wybory pozostaja w rekach ekonomistow i politykow tak jak i decyzja w kwestii leczenia co zrobic z pacjentem o niepokojacym EKG pozostaje w rekach lekarza.

Inspektor Lesny pisze...

A co do banków i wiedzy tam posiadanej... proponuję dłuższy wyk
-------------------------------------------------------------------
Lekcewazenie wiedzy banku, zlodzieja, bandyty, z pozycji "moralnej" jest lekkomyslnym bledem. To w koncu banki wyciagaja nam pieniadze z kieszeni, a nie odwrotnie. I to Stalin wymusil swa wole na nie tylko Rosjanach, ale i innych. To zas, ze byl bandyta, nie zmienia faktow. Autorytety nie sa maczuga do walenia po glowie otoczenia-ale jak najbardziej, jednym z wielu variabli, ktore nalezy uwzglednic.
IL.

Inspektor Lesny pisze...

Niczym nie podbudowana arogancja, przejeta w spadku po zlotowolnoscowej szlachcie, przez lud, doprowadza do komiczno-tragicznych efektow.
Przeciez, stwierdzenie ze sie nie uznaje autorytetow, zaklada milczaco, ze sie jest takim samemu. No, wiec jak?
IL.
Ps.
Ja tylko twierdze, ze niektore instumenty miernicze, (dotyczy wszystkich, ale ja mowie o PKB)mierza czasami co innego, niz my pragniemy. Nie znaczy to, ze nalezy je wrzucic do kosza, i przyjac doktrynae bobolowska, czy tez wesolowska. Gdyz oni tez , jak ja, tylko klapia buzia. A rezultatow, w odroznieniu od Stalinow, bankow, Rockeffelerow, Fordow, pokazac nie potrafia.
IL.

PawelW pisze...

@Bobola/IL: Większość ludzi na ziemi potrafi myśleć logicznie i z wypracowanych przemyśleń wyprowadzać odpowiednie akcję (wyjątkiem są uzależnienia). Warunkiem jest posiadanie pełnej i prawdziwej informacji. Posiadając niepełną lub nieprawdziwą informację można wyprowadzić wnioski i działania w pełnie poprawne logicznie, ale kompletnie nieprawdziwe i szkodliwe.
Dlatego lekarz oprócz EKG ma mnóstwo innych metod pomiaru i byłby głupi, gdyby do oceny stanu pacjenta używał tylko jednego.

Natomiast miara PKB jest właśnie taką próbą wyjaśnienia stanu pacjenta jedną liczbą. Czyli informacja, którą trzeba przetworzyć jest po pierwsze niepełna a po drugie nie do końca prawdziwa. Co już w mojej analogi wskazałem, że ocena jakości benzyny po osiągach auta (PKB per capita) jest 100% nieprawdziwą informacją.

Nie wiemy też jakimi wskaźnikami mierzą się sami Stalini, banki, Rockeffelerowie, Fordowie... pewnych rzeczy nie ujawniają. A wiemy, że oni swoje błędy też popełniają.


@IL: Nie twierdzę, że nie uznaję autorytetów. Po prostu nie stawiam ich na piedestale i traktuje ich informacje tak jak każde inne wymagające oceny i weryfikacji.
Tutaj mogę polecić rewelacyjne książki:
1. Gerd Gigerenzer - Ryzyko: Jak dobrze decydować
2. Noreena Hertz - Eyes wide open

Sam jestem również bardzo krytyczny w stosunku do siebie. Ale to jest praktyka w rozwoju produktów, które odpowiadają za życie setek tysięcy ludzi. Tworzy się je w żmudnym procesie, gdzie wielu inżynierów, doktorów itd przy pomocy metod weryfikacyjnych bada poprawność swoich osądów.
Jednym z narzędzi jest np.FMEA, gdzie skrupulatnie dokumentuje się w weryfikowalny i powtarzalny sposób cały proces.
Właśnie przy okazji takich metod wychodzi, jak często ludzie, nawet experci, się po prostu myli i z jaką ostrożnością należy podchodzić do ich informacji.
To dlatego pilot samolotu pasażerskiego MUSI przebrnąć przed każdym startem przez stos list rzeczy do sprawdzenia. Bo wiemy, ze pomimo jego wiedzy i doświadczenia nie można mu w 100% ufać.

Dopóki takich metod nie ma (a na pewno nie ma) w ekonomi, wśród lekarzy, bankowców... jak można im ufać?

P.S. Stali mógł zrobić co zrobił bo mu na to pozwolono. :-) Gdyby go w początkowej fazie wojny z Niemcami nie wspierano dostarczaniem środków prowadzenia wojny, to by się wykrwawiał.

Bobola pisze...

@Wesolowski
Istnieje wiele innych wskaznikow ekonomicznych, ktore maja to do siebie, ze sa uzywane na calym swiecie (a wiec nie specyficzne dla danego kraju). Jesli podaje PKB to dlatego, ze jest to wskaznik ogolny dla calej gospodarki panstwa. Zaden jednak wskazniek nie mowi nam co trzeba zrobic aby sytuacja ekonomii kraju sie poprawila i co wlasciwie znaczy , ze ulegla ona poprawie. To musimy zdecydowac sami najlepiej ogladajac wskaznik w aspekcie historycznym. Na przyklad obecnie widze znaczny wzrost stopy zyciowej Polakow (zapewne dzieki polityce wyprzedazy zasobow kraju i zadluzaniu prowadzonej przez PO). Wzrost stopy zyciowej jest zapwene czyms odbieranym jako "dobre" zjawisko. Ale czy jest to osiganiecie stale - w to watpie. Ta droga szedl swego czasu Gierek i wiemy jak to sie skonczylo. Obecnie pare panstw praktycznie zbankrutowalo i wysoka niegdys stopa zyciowa gwaltownie spadla (np Cypr, Grecja , Puerto Rico a w kolejce stoja Hiszpania i Wlochy).
Chiny Ludowe stoja przed gospodarcza katastrofa mimo tego, ze wszyscy kupuja ich wyroby. Czy jest to rozsadna polity gospodarcza? Na takie pytanie kazdy Ojciec Narodu musi odpowiedziec sam.

cedric pisze...

Z tą wybitnością szlachty to tak nie do końca prawda.
Bo szlachcic często gwałcił chłopki, więc dzieci też miały jego geny.
Natomiast wpływ na rozwój inteligencji miał dostęp do odpowiedniego odżywiania, przede wszystkim jodu. A jak wiadomo sól i ryby morskie nie były dostępne łatwo chłopstwu , więc i częstsze przypadki kretynizmu.

Bobola pisze...

@cedric
Z tym gwalceniem chlopek to raczej przesada. Wiesniaczki moze byly nawet i chetne do igraszek ale zapaly szlacheckie hamowala opinia sasiadow i proboszcza. Ja zreszta opieram sie tutaj o dziela literatury i muzyki (np "Halka") wiec jest to opinia z drugiej a moze i trzeciej reki.

Inspektor Lesny pisze...

wa. Zaden jednak wskazniek nie mowi nam co trzeba zrobic aby sytuacja ekonomii kraju sie
----------------------------------
Problemem sa spustoswzenia w umyslach Polakow. Polski lud przejal watpliwe wartosci i tradycje od odchodzacej w niebyt szlachty. Kazdy jeden wyszukuje swe "konekse". Ponoc, mowia, moja prabacie panstwo zgwalcili na polowaniu...
kazdy jeden ma z sie za madrzejszego i lepszego od sasiada. Wswpolne dzialania sa w Polsce niemozliwe-kazdy chce grac pierwsze skrzypce. Jedynie na emigracji czasami znajduja swe miejsce-gdyz podswadomie czuja wyzszosc kultury zachodniej nad kultura polska. Paradoxalnie, potrafia osiagnac niezle rezultaty w srodowisku im raczej niechetnym, moze dzieki odrzuceniu, badz powsciagnieciu swych zlych nalecialosci.
IL

Inspektor Lesny pisze...

ada. Wiesniaczki moze byly nawet i chetne
-----------------------------------------
Podstawowa zasada przyzwoitosci jest nie wykorzystywanie swej przewagi w relacjach nie majacych zwiazku z nzsza pozycja. Jak to pan Beria, ktory ponoc uzywal terroru wzgledem mezow, ojcow kobiet, ktore by ratowac, na ogol nieskutecznie, swe rodziny, godzily sie na hanbe.
Nie ma nic dziwnego w tym, ze sekretarka kreci tylkiem w obecnosci dyrektora-jego to rzecz, by wiedziec, dlaczego. I pamietac, ze gross odpowiedzialnosci spoczywa na stonie silniejszej.
IL

Bobola pisze...

@IL
To co bylo normalne dla kacapow nie bylo normalne w Polsce szlacheckiej . Tu uwazano zwiazki z osoba z nizszego stanu za cos w rodzaju zoofili. "Krew nie woda, majtki nie pokrzywy..." wiec takie wypadki sie zdarzaly ale uwiklani w nie ( o ile wyszly na swiatlo dzienne) poddani byli towarzyskiemu ostracyzmowi. Znowu opieram sie tu na literaturze pieknej ("Zaklety Dwor" Walerego Lozinskiego, "Tredowata" Mniszkowny czy "Ziemia Obiecana " Reymonta. Nietety nie bylo mi bowiem dane zyc w tych czasach i korzystac z wdziekow poddanych wiesniaczek (jak Kmicic w "Potopie"). Wiesniaczki wspolczesne mi charakteryzowala w wysokim stopniu swoboda obyczajowa, ktora nie wymagala stosowania sily.

Inspektor Lesny pisze...

Papier wszystko przyjmie. Gdyby to, co w tych ksiegach stoi bylo prawda, to Gospodarz nie musialby szukac chleba u "Wielkiego Szatana".
IL.


PawelW pisze...

@Bobola:
(...)Istnieje wiele innych wskaznikow ekonomicznych, ktore maja to do siebie, ze sa uzywane na calym swiecie (a wiec nie specyficzne dla danego kraju). Jesli podaje PKB to dlatego, ze jest to wskaznik ogolny dla calej gospodarki panstwa.
(...)

Tym niemniej Gospodarz również opierając się na tym wskaźniku wskazywał, że wydajność pracowników jest niska. Co jak wskazaliśmy w dyskusji nie wynika z osobistej wydajności a po prostu z uwarunkowań systemu na który jednostka wpływu nie ma. Myślę, że podobne błędy są o wiele częstsze a w efekcje stosowane środki zaradcze/naprawcze są najzwyczajniej nietrafione.

(...)
Chiny Ludowe stoja przed gospodarcza katastrofa mimo tego, ze wszyscy kupuja ich wyroby.
(...)
Skad takie wnioski?

Bobola pisze...

@Wesolowski
Ekonomia nie zajmuje sie zdolnosciami indywidualnymi obywateli ale wylacznier ich efektywnoscia robocza jako czlonkow spoleczenstwa. Stad wiec biora sie zestawienia takie jak podany wyzej : https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/c/c5/OECD_Productivity_levels_2007.svg .
Zakladam, ze moi rodacy nie stosuja swiadomego sabotazu w pracy tylko daja tyle na ile ich stac. Stad moj (i nie tylko moj) wniosek o ich malej wydajnosci.

Swego czasu napisalem moja ocene gospodarki ChRLu http://bobolowisko.blogspot.com/2014/06/chinczycy-trzymaja-sie-mocno.html. Obecnie sytuacja jej nie poprawila sie . Wkrotce wyjasnie dlaczego bo warto jest ponownie przeanalizowac i ekonomie Chin i Rosji.

PawelW pisze...

@Bobola:
Wyjaśnię tak jasno że bardziej się nie da:
1. Wlewamy 50l benzyny (analogia do pracowników) do nowisienkiego Mercedesa (niemiecką gospodarka) i mierzymy zasięg tego Mercedesa i jego osiągi (przyspieszenie, spalanie, jakość spalin, itd).
2. Wlewamy te same 50l benzyny do trabanta (Polska gospodarka) i mierzymy ponownie. W obu przypadkach mamy zupełnie różne wyniki.

Owszem, możemy postawić tezę jak Gospodarz, że jednak benzyna była inna, gorsza i narzekać nad jej jakością. I próbować nad tą jakością benzyny bezskutecznie pracować.

A możemy też zastanowić się czy to jednak nie system jest temu winny.

I właśnie przytaczane przez Gospodarza zestawienie fałszuje rzeczywistość. Mając taki a nie inny obraz tej rzeczywistości jest rzeczą pewna, że decydent podejmie fałszywe decyzję.

Bobola pisze...

@Wesolowski
Doskonale rozumiem, Pana argumenty. Musi Pan jednak takze przyjac to co jest ekonomiczna praktyka wszedzie. Wydajnosc obywatela jako czlonka procesu produkcyjnego danego panstwa jest wielkoscia srednia dla kraju. Proces wytwarzania dobr jest wielostopniowy i jego szybkosc (wydajnosc) jest kontrolowana najwolnieszym etapem. W Polsce wiele (jesli nie wszystkie) sily wytworcze sa wlasnoscia obywateli obcych panstw - glownie zachodnich. Ci wlasciciele zapewne sa zainteresowani uzyskaniem najwyzszej wydajnosci pracy swoich pracownikow i stosuja w tym celu zapewne metody, ktore daja dobre rezultaty w innych przedsiewzieciach na zachodzie. Nie mniej wydajnosc polskich pracownikow jest widocznie nizsza jesli zastosuje sie ten sam sposob oceny wydajnosci pracy. Moga byc i zapewne sa wsrod polskiej sily roboczej jednostki bardzo wydajne ale srednia jest niska bo wiecej jest obibokow dzialajacych wedlug zasady "Czy sie stoi czyu sie lezy 2000 zl sie nalezy" - z czasow PRLu ale w dalszym ciagu zywa obecnie.
Mowienie o winnym systemie jest bez sensu. Mamy teraz kapitalizm w takiej wersji jaka obowiazuje w UE i jaka Polacy przyjeli za swoja.

PawelW pisze...

@Bobola:
Nie zgadzam się z Panem. Na szczęście nie tylko ja. Proponuję zapoznać się z publikacją Fundacji "Pomyśl o Przyszłości":
1. STRESZCZENIE
2.
PEŁNA PUBLIKACJA
Kwestia wydajności pracowników jest tam problemem marginalnym. Autorzy widzą dokładnie to co ja, SYSTEM.

Bobola pisze...

@Wesolowski
Zmienia Pan temat. Wydajnosc to jeden aspekt zagadnienia a wynagrodzenie -drugi. Nawet bardzo wydajni osobiscie pracownicy moga zarabiac wzglednie malo bo jest duza podaz pracownikow o podobnej wydajnosci. Tak jest np w USA czy w ChRL.
To co Pan nazywa systemem to warunki pracy w danym kraju. Warunki te tworzone sa przez samych zainteresowanych miedzy innymi dzieki temu jak duza jest populacja, ktora trzeba utrzymac i zatrudnic i jak wiele jest miejsc pracy i jakich wytworzonych w tym celu. Te wszystkie aspekty wplywaja na PKB co zreszta mowi cytowana przez Pana publikacja.

PawelW pisze...

@Bobola: Nie, nie zmieniam tematu. Publikacja porusza więcej tematów aniżeli tylko to dlaczego zarabiamy w Polsce tyle a nie więcej. Opisuje temat wydajności oraz wskazuje dlaczego PKB jest niski. A PKB dzielony na ilość mieszkańców daje te tak przez Pana podkreślana niska wydajność.
I dokładnie o tym pisze, co Pan też sam zauważył. Warunki pracy w danym kraju są jakie są i nie dają się z dnia na dien zmienić przez przeciętnego Kowalskiego. I obojętnie jak wydajnie on będzie pracował, to i tak efekt końcowy wynika nie z jego aktywności a z tego jak system działa. Zatem PKB jest w praktyce miarą wydajności systemu jako całości a nie powinno być wykorzstywane do oceny wydajności przeciętnego Kowalskiego. Bo raz, że to kłamstwo (Kowalski nie ma na to wpływu) dwa kieruje wysiłki poprawy w niewłaściwym kierunku (zmuszajmy Kowalskiego aby wydajniej pracował zamiast poprawiajmy system).

Inspektor Lesny pisze...

kierunku (zmuszajmy Kowalskiego aby wydajniej pracował zamiast poprawiajmy system).
-----------------------------------------------------------------------------------
I to jest kvintesencja calej tej dysputy.
Bobola chce walic kijem po grzbiecie, tyle ze nie swoim. A Pawel Wesolowski chce modernizowac.
Ale obaj, jak to zrobic-nie wiedza. Lecz, jak prezydenci, premierzy i niegdys Lenin, wyciagnieta reka wskazuja kierunek ku przyszlosci.
IL.

PawelW pisze...

@IL: Dzięki za podsumowanie ;-)
Tak się składa, że co i jak modernizować, to ja już od dawna wiem. Mam okazję od ponad 10-lecia obserowac skuteczne mechanizmy w praktyce.
Ale żeby zmieniać/modernizować, najpierw musi powstać masa krytyczna ludzi, którzy się ze sobą zgadzają, że coś trzeba zmienić, co dokładnie ma być zmienione i na co ma być zmienione.
Tak długo jak znacząca większość uważa, że wystarczy "walić kijem po grzbiecie" aby było dobrze, nic się nie zmieni.

Emerson pisze...

Pewnie to jeszcze nie masa krytyczna ale jest już nas trzech;)

PawelW pisze...

@Emerson: ;-) Na szczęscie jest nas trochę wiecej jak tylko trzech.
Co i jak poprawiać wiedzą też coraz to większe rzesze ludzi w Polsce. Tu przyklad:
"Doktryna jakości"
Ale jak każda zmiana, wymagająca zmiany mentalności ludzi, potrwa to odrobinę.

Anonimowy pisze...

@Pawel Wesolowski:"analogia z benzyną"

Na potwierdzenie tej analogii i polemikę z tezami Autora bloga, że Polacy (jako tacy) źle pracują można przytoczyć wiele faktów i opinii, że za granicą Polacy pracują dobrze. Czyli coś jest źle z "systemem" a nie z Polakami-pracownikami.

Bobola pisze...

@Wesolowski

Jak juz pare razy powiedzialem wskaznik wydajnosci w formie jaka podalem nie jest moja inwencja ale wskaznikiem przyjetym w swiecie ekonomistow. Moznaby wprowadzic takze efektywnosc inwestyci w pracownika liczac PKB per kapita na jednostke czasu i na jednostke walutyw sredniej pensji. Tak sugerowal wyzej jeden z dyslutantow i moze nam to dac takze pewien obraz rynku pracy na swiecie.
To co nam daje wskaznik o jakim obecnie mowimy to informacja dla kogos, kto zastanawia sie gdzie warto otworzyc jakis zaklad wytworczy. W gre wchodzi wydajnosc jaka ma pracownik danego kraju w tym kraju a takze wysokosc kosztow osobowych. Na to drugie pytanie odpowiedzialby wskaznik proponowany przez "jednego naiwneg" czyli wydajnosc osiagnieta z jednego zlotego wyplaconego pracownikowi.
O tym jakie sa wrunki produkcji w kraju decyduja sami polacy - przez wysowanie roznych postulatow -placowych, socjalnych , zdrowotnych itp- oraz politycy- przez zgode na dostosowywanie gospodarki do wymagan polityki (np unijnej czy wewnetrznej). Na przyklad, w sytuacji gdy brak jest miejsc pracy w wytworczosci politycy tworza zatrudnienie w administracji . To rzecz jasna obniza wydajnosc wytwarzania ale zaspakaja potrzeby populacji jesli chodzi o znalezienie zrodla dochodu. Najlatwiej jest to zmienic w systemie dyktatorskim. Demokracja sama tego nie zrobi.

PawelW pisze...

@Bobola:
Miło mi, że dostrzegł Pan, ze indywidualny Kowalski nie ma wpływu na swoją wydajność i to system jest problemem.

Owszem z punktu widzenia potencjalnego inwestora, który nie interesuje się przyczynami takiej a nie innej sytuacji w danym kraju ma ten wskaźnik swój sens.... ale również nie samotnie.

(...)
"Najlatwiej jest to zmienic w systemie dyktatorskim. Demokracja sama tego nie zrobi."
(...)

Proponuję zapoznać się z reformami w Niemczech:
en.wikipedia.org/wiki/Hartz_concept

Zapewniły one Niemcom utrzymanie w ryzach jednostkowych kosztów pracy (Lohnstückkosten/Unit labour costs)i bycie konkurencyjnym na światowym rynku produkcji.

PawelW pisze...

:-) Dla ewentualnie zainteresowanych:

http://forsal.pl/artykuly/959651,smierc-pkb-26-proc-wzrost-irlandzkiej-gospodarki-to-kpina-z-rzeczywistosci.html

NAI Warszawa o PKB


PKB i szybkość obiegu pieniądza - doc. Józef Kossecki

Bobola pisze...

@Wesolowski
PKB byl miara wydajnosci produkcji wtedy gdy jego glownym skladnikiem nie byly uslugi. Obecnie rozne wplywy uboczne moga znieksztalcic wymowe tego indeksu. Zainteresowal mnie przypadek Irlandii wiec przeanalizuje ten kraj w nastepnym wpisie.

Co do wykladu prof. Kosseckiego to zauwazam, ze nie podaje on zadnego wykresu ograniczajac sie do "pustych" slow. O ile dpobrze rozumiem znaczenie jego referatu to proponuje on nowa miare wartosci PLN czyli informacje ile PKB moze kupic 1 PLN w danym roku. Jest to index dobry bo bezwymiarowy ale ja wole stosowac zloto jako miare wartosci.

Janusz Gorzów pisze...

Panie Pawle,

Dziękuję za linki.
Ciekawe.
BTW, może prof. Marian Mazur przebije się w końcu ze swymi ideami.

Link za link:
"Chinese president Xi Jinping has reportedly ordered the People's Liberation Army to prepare for combat."
http://www.arirang.com/News/News_View.asp?nseq=193264

BR.
Janusz

PawelW pisze...

@Bobola:
"(...)Z tym gwalceniem chlopek to raczej przesada. Wiesniaczki moze byly nawet i chetne do igraszek ale zapaly szlacheckie hamowala opinia sasiadow i proboszcza. Ja zreszta opieram sie tutaj o dziela literatury i muzyki (np "Halka") wiec jest to opinia z drugiej a moze i trzeciej reki.(...)"

Najwyraźniej jednak ani opinia sąsiadów i proboszcza nikogo przed niczym nie hamowały...
https://czarne.com.pl/katalog/ksiazki/dzieci-kazimierza

PawelW pisze...

"Noblesse oblige – zapisuje jedna z ciotek w pamiętniku, adresując ową maksymę do swoich dzieci. Pamięć o rodzinnym majątku mieszczącym się we wsi Cebrów (obecnie obwód tarnopolski w Ukrainie) przekazywana jest kolejnym członkom rodu pod postacią mitologizacyjnej opowieści o sielskim życiu na wsi, poddanemu prawom natury i podlegającemu społecznej hierarchii. Kiedy jednak Garapich sięga głębiej, pod podszewkę rodzinnych sentymentów i przywilejów, odkrywa to, co gorzkie i wstydliwe."

PawelW pisze...

https://www.ksiazkawprezencie.pl/dzieci-kazimierza-michal-garapich-recenzja/

PawelW pisze...


https://www.bogaty.men/bogactwo-narodow-cz-5-znaczenie-placy-minimalnej/