Sezon wakacyjny nie obfituje w wydarzenia wielkiej wagi. Powszechny marazm przerwala jednak wizyta Wielkiego Bialego Ojca z Waszyngtonu, ktory ostatnio odwiedzil Nasza Umeczona Ojczyzne. Prezydent Donald Trump, ktory zapewne zasluzy przed koncem kadencji na przymiotnik Wielki, odrodzil nasze nadzieje na ponowne skierowanie ostrza amerykanskiej polityki na wschod. Nie jest to znane powszechnie ale od roku 1945, kiedy rozwiazano problem niemiecki, najambitniejszym ale tez i nie naglasnianym planem Amerykanow jest odrobienie kolosalnego bledu prezydentow Roosevelta i Trumana jaki bylo zaniechanie zniszczenia panstwowosci Imperium Sowieckiego wtedy gdy USA posiadaly jeszcze przewage w postaci monopolu na bron atomowa i termojadrowa. Kosztowalo ich to 50 lat zimnej wojny, ktora niekiedy (Korea, Wietnam, Laos i Kambodza) przeradzala sie w lokalne ale kosztowne konflikty a takze mase funduszy wydanych na postawienie kordonu sanitarnego w Europie. Co wiecej zmusilo tez USA do odgrzania swierzych zwlok niemieckiego imperializmu, ktore to zwloki nadal psuja powietrze w postaci Unii Europejskiej. Dzieki Reaganowi Imperium Sowieckie w koncu skapitulowalo ale cena jaka za to zwyciestwo zaplacily kraje "Wolnego swiata" byla ogromna! Zniszczen jakie poczynila komunistyczna indoktrynacja mas w ZSRR ale takze w krajach marionetkowych, takich jak Polska i inne kraje niegdys normalne Europy Wschodniej, nie dalo sie odrobic do dnia dzisiejszego. Co wiecej roszczeniowa postawa ludow krajow dawniej cywilizowanych skorodowala charaktery i polityke wewnetrzna krajow pozornie zwycieskich w tej wielkiej walce ideologii. Zdawal sobie z tego sprawe Wielki Reagan, ktory do konca ubolewal nad wymuszonym na USA systemem ogolnego dobrobytu (welfare state). Po serii prezydentow, ktorzy usilowali kupic sobie przychylnosc mas niszczac przy tej okazji gospodarke kraju Donald Trump jest pierwszym prezydentem, ktory postawil znowu zdrowy ekonomiczny punkt widzenia jako cel amerykanskiej polityki. To czy mu sie to powiedzie to wielkie pytanie od ktorego zalezy samo istnienie Wolnego Swiata.
Przed klasami panujacymi wszystkich krajow a zwlaszcza przed elitami politycznymi wielkich mocarstw stoi problem zagospodarowania wielkich nadwyzek ludnosciowych jakie pojawily sie na ich terytoriach w drodze lawinowego wzrostu populacji rodzimej oraz/lub niepozadanej imigracji obywateli innych panstw. Jest to problem i ekonomiczny i kulturowy. Ekonomie wspolczesnych krajow rozwinietych przeniosly w wiekszosci wypadkow faktyczna produkcje towarow powszechnego uzytku do krajow "trzeciego swiata". W krajach tych eksplozja populacji spowodowala, ze wzgledu na wielka podaz pracobiorcow, obnizenie kosztow wytwarzania do poziomu, z ktorym nie mogla konkurowac populacja pracownikow w krajach rozwinietych. Przepisy dotyczace zatrudnienia, poziom placy minimalnej oraz swiadczenia przyslugujace pracownikom a chronione przez centrale zwiazkowe powodowaly, ze produkcja byla tam kosztowna i ceny towarow, na ogol zreszta lepszej jakosci, nie mogly konkurowac z dumpingowymi cenami identycznych towarow importowanych. W tym samym kierunku prowadzilo coraz powszechniejsze automatyzowanie procesow produkcyjnych. Automaty bowiem pracowaly wydajniej, nie kaprysily domagjac sie podwyzek oraz swiadczen socjalnych czy ubezpieczen zdrowotnych lub dentystycznych. W efekcie liczba miejsc pracy dostepnych dla wchodzacych w wiek produkcyjny pracobiorcow malala. Pamietam jeszcze jak w ciagu ostatnich paru lat prezydentury Obamy USA tracila okolo 200 000 stanowisk pracy miesiecznie. Teraz jest jak dotad odwrotnie. Zmiany wprowadzone przez Trumpa zahamowaly szybkosc strat miejsc pracy. Ostatnie dane - miejmy nadzieje, ze prawdziwe- mowia o okolo 200 000 na miesiac wzroscie liczby zatrudnionych. Byc moze. Ale w najlepszym razie jest to tylko odzyskiwanie wielkosci puli zatrudnienia, ktora spustoszyla polityka Obamy i demokratow. Nie mniej USA nie jest juz , jak niegdys, wielkim rynkiem pracy, na ktorym kazdy chetny mogl znalezc zatrudnienie zgodne z posiadanym wyksztalceniem i uczciwa praca dorobic sie pewnego majatku. Przeszkoda stala sie bowiem roszczeniowa postawa Amerykanow, ktora to postawe zreszta zapropagowal im najwiekszy wrog USA i Wolnego Swiata czyli Imperium Sowieckie. W czasie zimnej wojny idee roszczeniowe byly propagowane w USA przez elementy komunizujace (np utrzymywana rosyjskimi subwencjami partia komunistyczna, grupy trockistowskie i rozni pozyteczni idioci- obroncy pokrzywdzonych Murzynow itp) . W dosyc prymitywnym spoleczenstwie amerykanskim, ktore niegdys bylo dumne ze swojej niezaleznosci od szeroko rozumianego panstwa, wyrobila sie postawa roszczeniowa, ktora jest zreszta przeniesiona zywcem z operacyjnego elementarza wdrazanego swego czasu w krajach socjalistycznych. Wedlug wiesci gminnej kazdemu Amerykaninowi, z racji tego, ze byl on obywatelem tego panstwa, nalezala sie opieka socjalna (ostatnio postulowana ale jeszcze niewprowadzona w formie stalej rocznej renty-wynagrodzenia za istnienie) , swiadczenia medyczne czyli powszechne ubezpieczenie medyczne (Obama-Care) , mieszkania "socjalne" dla osob nie posiadajacych zrodel utrzymania i wiele innych udogodnien. Celowali w tym wszystkim zawsze Murzyni, ktorzy opieraja swoje zadania na tym, ze czesto sa oni potomkami niewolnikow badz populacja poszkodowana przez "bialych rasistow". Ten roszczeniowy nonsens jest takze bliski wielu moim rodakom dajacym temu wyraz w komentarzach z ktorymi czesto sie spotykam:" Panowie zmuszali moich pradziadkow do pracy panszczyznianej i wobec tego 200 lat pozniej (panszczyzne zniesiono w latach 1860-tych) jest moralnie uzasdnione okradzenie potomkow owych dziedzicow z ich prywatnego majatku" ( formie dekretow PKWN) albo "W dwudziestym pierwszym wieku powszechny akces do nieograniczonej niczym opieki zdrowotnej jest naturalnym prawem obywatela" czy :"Kazdy obywatel ma prawo do godnego mieszkanie" itp nonsensy stanowiace specyfikacje ogolnijszego postulatu komunistow: "Kazdemu wedlug jego potrzeb". O tym zas , ze aby owym potrzebujacym cos dac trzeba komus innemu cos zabrac dyskretnie nie wspominano ale realizowano nader energicznie.
Malo kto z osob znanej mi mlodszej generacji zdaje sobie sprawe z tego, ze ustroje panujace w krajach "Obozu socjalistycznego" roznily sie od zwalczanego ustroju kapitalistycznego tylko tym, ze wyzysk, praca niewolnicza i kontrola nad przemieszcaniem sie ludnosci byla w nim znacznie silniejsza niz w tak zwanym Wolnym Swiecie. Co wiecej ten wyzysk byl znacznie lepiej zamaskowany a kacykowie komunistycznej nomenklatury byli praktycznie chronienie od konsekwencji zwoich blednych decyzji. W deklarowanym spoleczenstwie bezklasowym istnialo rozwarstwienie nie mniejsze niz istnialo w spoleczenstwach klasowych sredniowiecza. I tak jak tam manifestowalo sie ono w stopniu latwosci dostepu do roznych dobr reglamentowanych. Nie chce tu jednak spedzac zbyt wiele czasu na snucie wspomnien z okresu PRLu. Kiedys jednak do tego tematu wroce bo mam niejasne wrazenie, ze juz osoby nalezace do mlodszych pokolen maja zupelnie falszywy obraz tego czasu kiedu nominalnie Polska byla dziesiata potega ekonomiczna swiata ale nierozwiazalnym problemem bylo nabycie papieru klozetowego Solali-Bydgoszcz czy armatury lazienkowej. Tym bowiem tylko moge sobie tlumaczyc fakt, ze w ciagu ostatnich 25 lat podobno wolnej Polski wszyscy jej prezydenci mieli rodzinne korzenie post-komunistyczne i byli powiazani z organami represji czasow komunistycznych.
Wracajac jednak do wizyty prezydenta Trumpa i jej oddzwieku musze powiedziec, ze jest on na arenie polityki swiatowej objawem zwyciestwa zdrowego rozsadku w ekonomii swiatowej i wielka nadzieja na usuniecie z Europy rosyjskiego zagrozenia. Czy uda sie to jednak bez silowej likwidacji panstwa rosyjskiego - likwidacji w ktorej Polacy beda pelnic role miesa armatniego - tego nie wiem.
Prezydent Trump deklaruje chec wprowadzenia paru reform, ktore ja glosze od dawna. Nie znaczy to oczywiscie, ze jest on czytelnikiem moich felietonow - a szkoda. To jednak o czym nie wspomina to to, ze uporzdkowanie panstwa nie bedzie mozliwe do zrealizowania bez powrotu do polityki "twardego pieniadza" i scislej kontroli wielkosci emisli banknotow. Jest to mozliwe do zrobienia natychmiast ale brak inicjatywy co do modyfikacji polityki pienieznej USA nie rokuje dobrze jesli chodzi o naprawe panstwa.
5 komentarzy:
W kwestii ziemiaństwa proponuję Waszmoci poczytać Dwie drogi Pawła Jasienicy. Doskonale to obrazuje stosunki społeczne przed powstaniem styczniowym i da Waszmości nowy przyczynek o dyskusji w temacie pany-chłopy.
Z przyjemnoscia bym przeczytal chociaz o stosunkach dwor-wies mam zdanie wyrobione. Niestety nie moge znalezc tej ksiazki w Minneapolis ani tez w ofertach ksiegarni.
Wyd. Proszynski to dzielo wydalo ale nie ma go w ofercie w ksiegarniach. Co takiego istotnego napisal Jasienica w tej ksiazce?
W skrócie, to Jasienica winą za wybuch powstania styczniowego obarczył polskie "elity". Ziemiaństwo drobną szlachte i chłopów tak traktowało, że bunty chłopskie co rusz wybuchały i były tłumione woskiem rosyjskim co popierali "nasi" ziemianie. Dopiero uwłaszczenie doprowadziło do włączenia chłopów do narodu polskiego, ku zgrozie i sprzeciwie ziemiaństwa.
Cytaty:
Chłop rosyjski w ogóle nie rozumiał i nie uznawał prawa dziedzica do ziemi na której ten
ostatni sam przecież nie pracuje. Uważał całą ziemię za swoją naturalną i niepodzielną
własność. Tymczasem carskie rozporządzenie kazało mu wykupywać ziemię za bardzo
drogie pieniądze[...]Carat chwiał się na nogach, to nie ulega kwestii. Rok 1861 był dla niego najbardziej krytyczny.[...]Tłum warszawski żądał uwłaszczenia chłopów. To było główne z
haseł, z którymi poszedł na ulicę.[...]Była to decyzja, a raczej manifestacja wymuszona. Towarzystwo nie reprezentowało zresztą poglądów całej szlachty, lecz tylko jej szczytów. Pomiędzy panami bracią nie brakło bowiem i takich,którzy bali się wszelkiego uwłaszczenia. Perspektywa przejścia do gospodarki parobczańskiej budziła w nich niechęć.[...]Margrabia Wielopolski też godził się na oczynszowanie i poza tym pragnął kopiować w Polsce wzory pruskie. Obaj byli całkowicie zgodni ze sobą i resztą szlachty,że ziemia ma pozostać wyłączną własnością obszarników. Ten i ów dziedzic najbardziej by chciał niczego nie ruszać, niczego nie zmieniać, pozostać przy pańszczyźnie tudzież przy swoim wyłącznym prawie do tytułu obywatela kraju. W tym ostatnim względzie panowała wśród szlachty całkowita jednomyślność[...]Syn szlachecki uważał zazwyczaj, że wystarczy mu pięć, najwyżej sześć klas gimnazjalnych.[...]Dnia 5 czerwca 1862 roku prawo o oczynszowaniu było już gotowe i zostało ogłoszone, zupełnie nie zadowalając chłopów, którzy chcieli tylko i wyłącznie uwłaszczenia. Żądali zwolnienia swoich gruntów od wszelkich ciężarów na rzecz dziedziców, nie tylko od pańszczyzny, ale i od czynszów, domagali się nietykalności użytków pastwiskowych i leśnych.[...] Wacław Lasocki był ziemianinem z Wołynia. W pamiętniku pisał szczerze o stosunku swojej sfery do szlacheckiego drobiazgu: "Ze szlachtą zagonową stosunek był również smutny, obchodzono się z nimi gorzej jeszcze niż z włościanami, bo byli dworom mniej materialnie potrzebni. Nie dbano więc o nich zupełnie i lekceważono, że to byli jednoplemienni i jednego z nami wyznania osadnicy,krew z krwi, kość z kości naszych..."[...]Wzajemne niechęci były głębokie i najzupełniej szczere, ale przymierze istniało w dziedzinie faktów materialnych, które nają tę niemiłą właściwość, że się zawsze liczą.[...]W roku 1847 od samego przedwiośnia obiegały Ukrainę pogłoski o zamierzonej na Wielkanoc rzezi szlachty.[...]Dziedzice, wszyscy jak jeden mąż, zawczasu porzucili dwory i przenieśli się do miast. Bogatsi nie oparli się aż w Odessie.
http://docer.pl/doc/5e580
Jednym słowem nie na co się przodkami zbytnio chwalić.
@ Hans Kloss
Z tego, ze prostactwo w Rosji czy Kongresowce nie rozumialo zasad prawnych nie wynika jeszcze, ze ich roszczenia mialy racje moralne czy prawne. O tym zas czy szlachta miala jakies zaslugi czy nie to kwestia dyskusyjna. Ja uwazam, ze tak i ze cala reszta spoleczenstwa stanowego z ich istnienia czerpala pewne profity ale istnieja i inni, ktorzy sa podobnego zdania np https://marucha.wordpress.com/2017/07/08/pycha-demokracji-szlacheckiej/.
"Prezydent Donald Trump, ktory zapewne zasluzy przed koncem kadencji na przymiotnik Wielki, odrodzil nasze nadzieje na ponowne skierowanie ostrza amerykanskiej polityki na wschod"
Całkiem możliwe, że W.Cz. Donald Trump stanie się Wielkim.
Osobiście nie upatruję tego w kierowaniu ostrza w Rosję tylko w rezurekcji wartości na których zbudowano naszą Cywilizację, dzięki której pławimy się w dobrobycie.
Chodzi oczywiście o etykę chrześcijańską i wolny rynek.
Sądzę, może naiwnie, iż Władza w Polsce nie da się już "przekabacić" na projekt komunistyczny pod nazwą Unia Europejska wraz z jej ikonami takimi jak powiedzmy Altiero Spinelli i poglądami, które nieuchronnie prowadzą do nędzy, i w konsekwencji do ludobójstwa.
Niestety komuniści zaszczepili w Rodakach brednie o możliwości życia w dobrobycie bez pracy za państwową jałmużnę. Sam się zastanawiam jak można przekształcić system wzajemnego okradania się w system kooperacji na wolnym rynku gdzie, żeby coś uzyskać należy coś wnieść, by wymienić się w dobrowolnej transakcji.
Zobaczymy, póki co w Narodzie powiało optymizmem...
Prześlij komentarz