czwartek, 17 lipca 2014

Ekonomia bylego mocarstwa czyli Zjednoczone Krolestwo

   Od pewnego czasu analizuje najnowsza historie gospodarcza panstw, ktore z roznych powodow maja znaczenie dla Polski jako panstwa i jednostki gospodarczej ( http://bobolowisko.blogspot.com/2014/06/chinczycy-trzymaja-sie-mocno.html  , http://bobolowisko.blogspot.com/2014/05/co-nam-mowi-ekonomia-polityczna.html ). Jest to badanie interesujace (dla mnie) z tego wzgledu, ze na wykresach podstawowych danych ekonomicznych (np GNP) czy demograficznych mozna zaobserwowac pewne prawidlowosci, ktore maja znaczenie uniwersalne. Tak jest oczywiscie tylko wtedy gdy przedstawimy owe wskazniki w jednostkach odpornych na manipulacje politykow, ekonomistow i ekonomistow politycznych. Inaczej mowiac jesli uzyjemy zloto jako miary wartosci pieniadza i obrotu handlowo-uslugowego (czyli GNP=PKB).
Ogolnie rzecz biorac GNP jest addytwna funkcja wielkosci kapitalu wymienionego przez panstwo w obrocie wewnetrznym oraz liczebnosci populacji. Pod wzgledem matematycznym jest ona ekonomicznym analogiem energii wewnetrznej ukladu gospodarczego. Nic nie stoi na przeszkodzie aby rozwinac cala teorie ekonomiczna w analogii do zwyklej termodynamiki i uzywac pojec takich jak temperatura czy cieplo wlasciwe ukladu ekonomiczego. Moze kiedys to jeszcze zrobie.

    Chwilowa zas spojrzmy na ekonomie Zjednoczonego Krolestwa - jednego z filarow Unii Europejskiej- w ciagu ostatnich kilkudziesieciu lat.

   UK czyli popularnie mowiac byle Imperium Brytyjskie jest krajem mniejszym od Polski i posiadajacym powierzchnie 242 534 km ^2. Z tej powierzchni 24.7% to powierzchnia uprawna . Statystyczne dane dotyczace tego kraju nie sa tak precyzyjne jak bysmy sobie mogli tego zyczyc. Ale jesli wierzyc zbiorkowi "The Economist- Pocket World in Figures, 2014 ed." obecna wielkosc populacji UK wynosi okolo 62. 4 mln poddanych brytyskich czyli UK jest krajem bardziej zaludnionym od Polski. Aktualne wspolczynniki : zgonu k= 0.009 1/rok  i rozrodu r= 1.939x10^-10 1/rok mowia nam, ze stacjonarna wielkosc populacji o takich wlasnie parametrach zmian demograficznych powinna wynosic N = 46.4 mln obywateli. Obecna populacja przekracza wiec dopuszczalna okolo 1.3 raza. Anglia jest wiec przeludniona i stoi na progu katastrofy demograficznej. Potwierdzaja to dane ekologow (http://www.footprintnetwork.org/en/index.php/GFN/page/trends/united_kingdom/ ), ktore mowia nam, ze UK przekroczyla juz racjonalny pozom zaludnienia pieciokrotnie. Nic wiec dziwnego, ze premier K , Dawid Cameron , nie jest zachwycony masowa imigracja Polakow na teren Anglii . Bezrobocie obecne wynosi 7.8% wielkosci sily roboczej tego kraju. Ta zas nie jest najprecyzyjniej zdefiniowana ale mozna ja oszacowac na okolo 45% calkowitej populacji. Jak z tego wynika aktualna ekonomia brytyjska powinna wytworzyc jeszcze  2 190 240 stanowisk pracy aby owe bezrobocie zwalczyc. W tej sytuacji wprowadzanie dodatkowej sily roboczej droga imigracji czy to ludnosci kolorowej z dawnych prowicji zamorskich czy tez imigrantow zarobkowych z Europy Wschodniej jest posunieciem ekonomicznie samobojczym. Prowadzi to bowiem do dalszej pauperyzacji brytyjskiego proletariatu oraz kryminalizacji spoleczenstwa. W tej chwili sytuacje ratuje niepotrzebna opiekunczosc "panstwa dobrobytu", ktora pozwala ubozszym badz bezrobotnym warstwom spoleczenstwa na utrzymanie sie na powierzchni bytowania. Ale finansowanie "Welfare Queens" jest kosztowe i drenuje zasoby kraju. Anglia jest jednym z najbardziej zadluzonych krajow swiata (patrz tabela w http://bobolowisko.blogspot.com/2013/12/wojna-bez-wystrzalu.html ) i bez wiekszej szansy na splacenie tego zadluzenia silami wlasnej gospodarki.

  Na wykresie nr.1 mamy przedstawiona zmiane liczebnosci populacji UK w latach 1960-2014. Jak widzimy juz w roku 1960 populacja byla wieksza niz wynosi obecny prog populacji stacjonarnej. Ten jednak zalezy od wspolczynnikow demograficzych smiertelnosci i urodzin. W latach 1960 -1975 populacja rosla. Byl to okres dobrobytu wynikajacy z rywalizacji miedzy systemami gospodarczymi. Realnego socjalizmu po jednej stronie "zelaznej kurtyny" i "wspolczujacego kapitalizmu " po drugiej. Motorem ekonomicznego rozwoju byl konczacy sie juz okres "zimnej wojny" z amerykanskimi dotacjami dla ekonomii panstw "frontowych" i zapewne takze rozwoj angielskiego przemyslu zbrojeniowego. Wielki Kryzys lat 1970-1980, ktory jest wyraznie widoczny w przypadku gospodarki USA odbil sie takze na ekonomii angielskiej chociaz nikt by tego sie nie domyslil patrzac na oficjalny wykres (nr.2) przedstawiajacy GNP w USD.

Widac to jednak wyraznie jesli przedstawimy GNP uzywajac aktualnych cen zlota (rys.3).

 W latach Wielkiego Kryzysu lat 1970-1980 angielski GNP spadl z poziomu ok. 3.5 biliona (10^9) uncji zlota do poziomu 0.8 biliona uncji. Dramatyczny spadek jest tez widoczny jesli chodzi o zamoznosc spoleczenstwa, ktorej miara jest GNP na glowe obywatela (rys. 4). Jak latwo zauwazyc, trudne warunki ekonomiczne ludnosci a byc moze takze wzrastajaca swiadomosc "granic wzrostu" ,(mowimy tu o czasie gdy opublikowano pierwszy raport "Limits to Growth" dla Klubu Rzymskiego), spowodowaly powstanie "plateau" ludnosciowego w UK.


Poziom populacji w latach tego kryzysu byl praktycznie staly (w okolicach 56 mln). Podoba sytuacja wystapila w USA (rys. 5) gdzie mamy wykres dzietnosci kobiet w USA w latach 1920-2011. Jak widac w okresie kryzysu przyrost populacji ulega zahamowaniu- zapewne ze wzgledow ekonomicznych i ogolnej niepewnosci co do szans przezycia kobiety i jej potomstwa.

 Jest to calkowicie przeciwne do tezy postawionej nie tak dawno przez red. Kobusa ( http://deus-lovult.blogspot.com/2014/06/jak-by-suka-nie-daa.html ). Co jednak jest osobliwe to to, ze zahamowanie plodnosci kobiet w UK nie nastapilo (jeszcze) w czasie drugiego "Wielkiego Kryzysu lat 2000-2014" . Byc moze zobaczymy spowolnienie wzrostu liczby ludnosci w przyszlosci . Na rys 1 widac bowiem jakby poczatek formowania sie nowego plateau na wyzszym ( bo 63.5 mln) poziomie. W USA jest inaczej gdyz , jak pokazuje rys.5 , plodnosc kobiet w USA pozostaje na tym samym poziomie od roku 1980. Jest to zapewne spowodowane "niepewnoscia bytu". ktora nam towarzyszy od czasow Reagana do dnia dzisiejszego. Wreszcie zauwazmy po raz kolejny, ze sam wzrost populacji nie oznacza powiekszenia sie GNP ani dla kraju ani dla poszczegolnej rodziny. Pokazuje to rys. 6. Wszystko zalezy od tego, czy dany kraj rozwija sie gospodarczo generujac nowe stanowiska pracy zwlaszca w sektorze wytwarzania czy tez nie i czy nowe stanowiska pracy powstaja glownie w sektorze uslug. Pamietajmy bowiem, ze sektor uslug- czy jest nim sprzatenie , uslugi finansowe czy medycyna, sam nie wytwarza kapitalu narodowego a tylko powieksza koszty jego produkcji.

15 komentarzy:

Jacek Kobus pisze...

Profesor zanegowałby moją tezę, gdyby zdołał udowodnić, że spadek płodności został kobietom w Zjednoczonym Królstwie narzucony przez mężczyzn.

Tymczasem wszystko wskazuje na to, że jest on ich wyborem - i że powodem tej decyzji nie jest żadna "niepewność", ani "bieda" (gdyż, jako żywo, nijakiej "biedy", ani "przeludnienia", ani innych tego rodzaju bzdur na Wyspach Mglistych nie ma - i nie ma ich DZIĘKI otwarciu się na imigrantów, którzy oprócz pracowitych rąk, wytwarzających wciąż nowe bogactwa, przywożą też ze sobą wiecznie głodne żołądki, które trzeba nakarmić, gołe grzbiety, które należy odziać, itd., itp. - im większa populacji, tym wyższe PKB, tym wyższy wzrost, tym więcej transakcji między ludźmi i tym więcej bogatwa - to chyba oczywiste..?) - tylko właśnie: pojawienie się w nadmiarze innych niż posiadanie dzieci sposobów tzw. "samorealizacji"...

A już bredni tzw. "ekologów" o jakimś tam wydumanym "przeludnieniu" nie czytam i czytać nie mam najmniejszego zamiaru!!!!!!!!

Bobola pisze...

Szanowny Komentator przypomina strusia, ktory wsadzil glowe w piasek i wystawia tylek do bicia.

Jesli chodzi zas o przeludnienie to trudno nie zauwazyc, ze raptowny wzrost populacji UK nastapil po wejsciu Anglii do UE i zlekka opoznionym otwraciu sie tego kraju na inwazje emigrantow.Mowie to o latach 1980-2010 widocznych na wykresie . Co bylo tego powodem ? Wlasnie panstwowa dobroczynnosc, ktora zachecila "glodne zoladki" i niezbyt chetne dpo pracy rece do przyjazdu na tzw "dole" czyli zasilek spoleczny. Jak juz wielokrotie pisalem GNP jest extensywna funkcja liczebnosci populacji i dlatego na ogol (ale nie zawsze!) rosnie gdy wzrasta liczba ludnosci. Aby jednak ocenic czy wzrasta takze zamoznosc obywateli trzeba wprowadzic miare GNP/glowe - cos w rodzaju czastkowej energii czy potencjalu chemicznego.Jest on podany na rys.4 i jak z tego rysunku wynika zamoznosc spoleczenstwa angielskiego srednio zmalala ze wzrostem populacji. Dlaczego tak jest ? Powod jest prosty. Nadmierna podaz pracy nie tylko obdarzyla Wyspy duzym bezrobociem ale takze obnizyla realne wynagrodzenie.

Crassus pisze...

Śmieszne są te pańskie równania, bo w ogóle nie uwzględniają handlu między państwami. To czy dany kraj jest w stanie z własnych gruntów rolnych wyżywić swoich obywateli czy nie W STANIE POKOJU nie ma aż takiego znaczenia - bo żywność można po prostu KUPIĆ czyli smród i brud związany z jej produkcją pozostaje w kraju, z którego importowano żywność. To samo tyczy się surowców i w ogóle produkcji. UK za sprawą swojego City ściąga pieniądze do kraju z całego świata, za które mogą importować znaczne ilości dóbr i dzięki temu w małym, "niepojemnym ekologicznie" kraju może mieszkać więcej ludzi niż wynosi jego "pojemność" dla populacji.

Już samo to niedopatrzenie skreśla wszelkie dalsze pańskie rozważania, bo założenia błędne (nie wszystkie dane uwzględnione) więc wynik z błędnych założeń MOŻE być prawdziwy, ale MOŻE też być fałszywy (implikacja - z fałszu może wynikać prawda).

To samo tyczy się np. USA, które importuje na potęgę surowce i wytworzone dobra z całego świata. W zasadzie większość zachodniego świata eksploatuje w ten sposób biedniejsze kraje - więc dopóki nie będzie wojny czy innego zdarzenia odcinającego te kraje od handlu to wszystkie pańskie wywody na ten temat są jak wróżenie z fusów.

Jacek Kobus pisze...

Wielka Brytania jest dynamicznie rozwijającą się gospodarką DLATEGO, że otworzyła się na imigrantów. Najpierw ze swoich byłych kolonii, a ostatnio - z krajów "Nowej Unii".

Wybaczy Pan, Panie Profesorze, ale Pańskie rozważania ekonomiczne niewiele są warte. Jedyne, czego Pan udowodnił, to że cena towaru "złoto" w relacji do cen takich towarów i usług jak "ryba z frytkami", "opieka nad staruszkiem", "remont domu" czy temu podobne - spada. W czym nie ma niczego dziwnego i co jest jak najbardziej oczekiwanym zjawiskiem w sytuacji, gdy pojawia się wielu nowych kucharzy, kelnerów, opiekunów i opiekunek, czy hydraulików gotowych produkować takie towary lub świadczyć tego rodzaju usługi.

Czy jednak w efekcie mieszkańcom Wysp Mglistych żyje się naprawdę gorzej - czy może jednak, wprost przeciwnie, lepiej..?

A że my tego spadku ceny złota nie widzimy..? To tylko dlatego, że równocześnie kolejne brytyjskie rządy drukują (a raczej - dopisują wirtualnie...) papierowe funty - i w odniesieniu do papierowych funtów, podobnie jak w odniesieniu do papierowych dolarów, czy papierowych złotówek, cena złota faktycznie nieustannie rośnie.

Tyle tylko, że ten wzrost NICZEGO ZGOŁA nie dowodzi!

Niech Pan raczy porównać wyrażone w złocie ceny np. usług hydraulicznych - sprzed pojawienia się Polaków na Wyspach i po tym fakcie. I już Pan będzie widział błąd w swoim rozumowaniu...

Bobola pisze...

@Crassus

Moje smieszne rownania dotycza dynamiki populacji a nie GNP( = Produkt Krajowy Brutto) jest miara obrotu wewnatrz ukladu ekonomicznego i nie uwzglednia wymiany towarowej z innymi krajami.
Aby zobaczyc jak zdrowa jest ekonomia ukladu otwartego musimy spojrzec na bilans handlu zagranicznego. Ten mowi nam czy bogactwo wplywa czy wyplywa z kraju. Dla UK jest on ujemny co oznacza, ze kraj ubozeje (tak jak i Polska, ktora jest w podobnej sytuacji).UK ma gigantyczny =-160.7 x10^9 USD deficyt handlu zagranicznego i spore zadluzenie panstwowe wynoszace 104% GNP (=2543 x10^9 USD) (Polska "tylko" 63% GNP).
Spekulacje przynosza istotnie duze korzysci "City" ale to sa pieniadze prywatne - wlasnosc inwestorow, ktora nie przenosi sie na obywateli ani na skarb panstwa. Ten ostatni ma zreszta -34 x 10^9 USD deficytu.

Bobola pisze...

@Kobus

Wartosc waluty jest mierzona iloscia zlota jaka mozna za nia kupic. Podczas dewaluacji cena zlota rosnie. Rewaloryzacja jest procesem odwrotnym.

Istotnie naplyw emigrantow ma katastrofalny wplyw na poziom wynagrodzenia obywateli kraju. Duza podaz pracy powoduje obnizenie cen uslug a tym samym obniza poziom zamoznosci obywateli, ktorzy uprzednio te uslugi dostarczali. Dotyczy to zreszta takze samych emigrantow, ktorzy za okreslona prace dostaja nizsze wynagrodzenie niz to jakie bylo przed ich pojawieniem sie.

Jacek Kobus pisze...

Wynagrodzenia, jakie za swoją pracę otrzymują imigranci, są znacznie wyższe, niż jakiekolwiek dochody, na jakie mogli rozsądnie liczyć w kraju swojego pochodzenia. Zarazem, dostarczając mieszkańcom kraju, do którego wyemigrowali, tanich usług (bo pracują głównie w usługach: gastronomicznych, budowlanych, domowych) realnie podnoszą ich poziom życia.

Celem ludzkiej pracy nie jest gromadzenie złota. Celem ludzkiej pracy jest zjadanie smacznych i tanich posiłków, cieszenie się wygodnym i czystym domem, itp. Im taniej można wszystkie te usługi i dobra nabyć, tym więcej ludzie może się nimi cieszyć. A że mierzona w złocie wartość transakcji, jakie ze sobą zawierają spada..? Who cares..?

Imigranci znacząco PODNOSZĄ poziom życia Brytyjczyków. Do tego stopnia, że z Pańskich wykresów wyraźnie widać, jak bardzo spadły koszty utrzymania na Wyspach...

Janusz Gorzów pisze...

"Inaczej mowiac jesli uzyjemy zloto jako miary wartosci pieniadza i obrotu handlowo-uslugowego (czyli GNP=PKB)."

Ostatni raz podejmę próbę wyjaśnienia mojego podejścia do Au.
Złoto oczywiście jest niezłą jednostką budowania rożnych zależności, ale pańskie wnioski już na pierwszy rzut oka są błędne. Pan na wykresach pokazuje po prostu zmiany cen złota.
Proszę przyjąć do wiadomości, iż cena Au jest obecnie manipulowana.
Niech Pan spróbuje zrobić wykresy w jednostkach ceny masła, czy jajek i zobaczy Pan do jakich absurdów Pan doszedł.
Niech Pan przeczyta coś o srebrnym czwartku i aproksymuje to na złoto, pamiętając o tym, iż manipulacje na złocie dokonują znacznie bardziej potężni Ludzie niż bracia Hunt.

"Ogolnie rzecz biorac GNP jest addytwna funkcja wielkosci kapitalu wymienionego przez panstwo w obrocie wewnetrznym oraz liczebnosci populacji. Pod wzgledem matematycznym jest ona ekonomicznym analogiem energii wewnetrznej ukladu gospodarczego."

Nie sądzę, ot choćby z tak prozaicznej przyczyny, iż obowiązuje zasada zachowania energii, a kapitał nawet w RP przyrasta ze względu na pracę Ludzi.

"ze UK przekroczyla juz racjonalny pozom zaludnienia pieciokrotnie"
Bzdury.
Oczywiście są jakieś granice wzrostu, lecz nie sądzę, by na teraz BG je przekroczyła.
Natomiast podzielam pańską opinię, że na jakimś terenie może dobrze żyć konkretna liczba Osobników i dlatego spadek urodzeń w RP wcale Mnie nie martwi.
Jak Kobiety nie chcą rodzić to niech nie rodzą i tyle.
Skoro Ja mogę zdecydować o gwałtownym zakończeniu mego żywota na tym padole to i Naród via swoje Niewiasty też może, co za problem. Zaludnią te tereny jakieś inne Nacje, w których Kobiety są bardziej jurne.

"Pamietajmy bowiem, ze sektor uslug- czy jest nim sprzatenie , uslugi finansowe czy medycyna, sam nie wytwarza kapitalu narodowego a tylko powieksza koszty jego produkcji."
Tak sformułowane zdanie jest oczywistą nieprawdą.
Czy na prawdę sądzi Pan, że Kobieta, która sprząta mi biuro ma dla Mnie mniejszą wartość niż Japończyk, który wyprodukował moją klimatyzację?
Prawdą jest natomiast, że obecne:
1. rynki finansowe
2. budżety państw,
3. systemy emerytalne,
4. służba zdrowia,
5. nauka,
to całkowita patologia, która nie ma nic wspólnego z potrzebami, które dały początek tym dziedzinom.

Jeśli chodzi o 1.-4. to pewnie się zgodzimy.
Jeśli chodzi o tzw. naukę, czyli magów na wiktach budżetów państw, to należałoby to całe towarzystwo rozpędzić, tak jak policję w Gruzji, bo z nadymania indeksu Hirscha nic dla podatników nie wynika.

Całe to dziadostwo 1.-5. upadnie po kolapsie systemu i każdy budżetowy Pupil będzie miał krótką okazję pomyśleć na co spożytkował swój pasożytniczy żywot.

Bobola pisze...

@Janusz
Wiele razy juz pisalem dlaczego uzywam zlota jako miary wartosci wiec nie bede sie powtarzal.
Jest ono tradycyjna miara wartosci pieniadza papierowego i tego nic nie zmieni. Jesli cos mozna manipulowac to zachecam do wplyniecia na rynek tego metalu i dokonania zakupu ponizej ceny obowiazujacej na gieldzie. Swego czasu kupowale kontrakty i opcje na tym rynku i wiem, ze ceny fluktuuja ale wole to traktowac jako fluktuacje wartosci USD, w ktorej to jednostce podawane sa ceny kontraktow.
Jesli chodzi o ceny artykulow spozywczych to wlasnie one sa manipulowane podaza i popytem na towary niezbedne do zycia. Takie artykuly nie nadaja na wzorzec odniesienia z tego samego wzgledu dla ktorego nie budujemy wzorca metra z gumy.

Kapital narodowy to w zasadzie wartosc towarow jakie kraj wytwarza w okreslonym czasie (np w ciagu roku). To jest bowiem cos co mozna wymienic z klientami. Faktycznie kazda relacja pieniezna jest barterem. Pieniadz jest tylko srodkiem pozwalajacym odsunac czas wymiany. Jest to rodzaj opcji na dowolny towar.
Usugi nie maja tej cechy. Uslugobiorca daje uslugodawcy wynagrodzenie (opcje na zakup) ale uslugodawca nie daje mu w zamian niczego trwalego. Dlatego jest jak pisze. Uslugi moga byc przyjemne albo konieczne ale wszystko co nam po nich zostaje to zadowolenie psychiczne- z poprawionego stanu zdrowia czy z czystej koszuli. Jesli traktowac zasoby pieniezne jako potencjal rynkowego zakupu to uslugi nam ten potencjal zmniejszaja. Wlasnie o koszt tej uslugi.

Trzeba tez pamietac, ze ekonomia nie jest wszystkim. Nauka nie sluzy temu aby produkowac gadzety ale temu abysmy wiedzieli jak jest. Uzyteczne towary to produkt uboczno-inzynieryjny i jest bez sensu oczekiwac, ze kazde badania naukowe przyniosa wymierne zyski inne od wrtosci poznawczej.

Jacek Kobus pisze...

JEDYNYM celem, dla którego ktokolwiek cokolwiek kupuje - niezależnie od tego, czy jest to towar, czy usługa (jedno od drugiego, wbrew pozorom, trudno jest nieraz odróżnić: a co z usługami budowlanymi, na ten przykład..?) jest zadowolenie z zakupu.

Nie istnieje żadna "obiektywna" miara wartości. Złoto taką miarą też nie jest. Samo w sobie ma ograniczone zastosowania i do życia w żadnym razie niezbędne nie jest. Doskonale można sobie wyobrazić nie tylko poszczególnych ludzi, poszczególne rodziny, ale i całe kraje, które wcale żadnego zgoła złota nie mają - a żyją sobie dobrze i osiągają zadowolenie z dokonywanych zakupów. Wszystko jedno czego!

Ekonomia w tradycyjnym sensie tego słowa, miała była być nauką mówiącą o tym jak gospodarować zasobami (które zawsze są ograniczone) tak, aby uzyskać maksimum zadowolenia ze spełnienia potrzeb (które zawsze są nieograniczone).

To się, niestety, od połowy XIX wieku trochę pozmieniało - i mam wrażenie, że zdecydowanie zeszło na manowce...

Bobola pisze...

@Kobus
Jak zwykle nie rozumie Pan tekstu.
Wlasnie dlatego uzywamy zlota od poczatku ludzkiej historii jako miary wartosci, ze nie jest ono niezbedne do zycia. Inaczej mowiac jest stosunkowo odporne na procesy podazy i popytu dla potrzeb, ktore musza byc zaspokojone.

Zloto jest surowcem (commodity) wyjatkowym pod tym wzgledem, ze chociaz ma zastosowanie przemyslowe (pokrywanie stykow urzadzen elektrycznych, wyrob bizuterii) to cena wyrobow tak wykonanych jest tylko nieznacznie zwiazana z wartoscia zlota jako metalu. Np pierscionki sa wyceniane znacznie wyzej niz wynosi wartosc metalu w obraczce. Podobnie komputer z pozlacanymi stykami zlacz jest w cenie nieproporcjonalny do zawartosci zlota w tym urzadzeniu.
Inaczej jest ze srebrem, ktore niegdys bylo takze metalem monetarnym i na poczatku wprowadzenia okreslonej polityki monetarnej w USA mielismy stala relacje : 1 uncja trojanska zlota= 20 USD nominalu (w monecie double eagle)= 20 uncji srebra (w postaci np 1 $-owych i jednouncjowych w srebrze Morgan Dollars).
Po odwolaniu stalej relacji pomiedzy metalami monetarnymi (w 1970 r) cena srebra zalezala od popytu i podazy na ten metal glownie ze strony przemyslu fotograficznego oraz od woli bankow, ktore zaczely wyprzedawac rezerwy srebra. W efekcie obecnie uncja srebra jest warta okolo 20 USD ale uncja zlota jest warta okolo 1300 USD.

Jacek Kobus pisze...

Pan Profesor natomiast - jak zwykle - nie rozumie rzeczywistości. I nie pojął ani jednego słowa, z tego co tu pisałem...

Janusz Gorzów pisze...

"Złoto oczywiście jest niezłą jednostką budowania rożnych zależności, ale pańskie wnioski już na pierwszy rzut oka są błędne."

Doszedłem do wniosku, że prawdziwość tego zdania może mieć niewielki zasięg, a konkretnie Mnie osobiście.
Otóż, czytając przekomarzania się Pana z Panem Jackiem uznałem, iż każdy z Nas ma własną jednostkę miary dobrobytu i własne preferencje.
Załóżmy, że:
Pan Andrzej używa Au,
Pan Jacek ceny hektara ziemi,
a Ja używam masło-jajka do oceny bogactwa.

Wnioski każdego z Nas co do ogólnego dobrobytu będą całkowicie różne dla każdego z Nas ze względu na przyjętą miarę.
Jeszcze trudniej będzie uzgodnić, które usługi i towary wliczmy w ogólny dobrobyt, powiedzmy "substytutki" liczymy, czy nie.

Prawdopodobnie moje przywiązanie do masło-jajka wynika z tego, iż do dziś nie rozwiązałem problemu ewentualnego braku pożywienia.
Niestety nie mam serca do ziemi i jej nie kupię. Kiedy Żona przymusi Mnie do wkopania jakiegoś badyla w pobliżu domu to czuję się pokrzywdzony, a co dopiero uprawa hektarów.

Ogólnie rzecz biorąc żyjemy indywidualnie i cieszymy się z różnych rzeczy każdy na swój sposób.
Ja dziś wieczorem, przykładowo, raduję się tym, iż ten ciemny typek z USA i pewien bank w Portugalii nie pociągnęły padołu do piekła...

as pisze...

"ktore mowia nam, ze UK przekroczyla juz racjonalny pozom zaludnienia pieciokrotnie." Czyli w UK z 12 mil ludzi powinno mieszkac a w Polsce z 14 mil zeby zaludnienie bylo racjonalne i Polsce tez grozi katastrofa demograficzna ? Ktos wyjasni ?

as pisze...

"ktore mowia nam, ze UK przekroczyla juz racjonalny pozom zaludnienia pieciokrotnie." Czyli w UK z 12 mil ludzi powinno mieszkac a w Polsce z 14 mil zeby zaludnienie bylo racjonalne i Polsce tez grozi katastrofa demograficzna ? Ktos wyjasni ?