sobota, 16 sierpnia 2014

O jednej z przyczyn obecnego swiatowego kryzysu


  Jak wspomnialem uprzednio ostatnio wpadla mi w rece ksiazka "Money- How the Destruction of the Dollar Threatens the Global Economy and What We Can Do About It" (Pieniadz- czyli jak destrukcja dolara zagraza swiatowej gospodarce -  i co mozemy z tym zrobic) piora znanego wydawcy czasopisma "Forbes" - Steve Forbesa we wspolpracy z Elezbieta  Ames , McGrow Hill , 2014. Steve Forbes jest biznesmenem i multimilonerem a takze kilkukrotnym kandydatem na stanowisko prezydenta USA. Jest to wiec czlowiek, ktory pieniadz i ekonomie zna nie tylko teoretycznie. Dlatego jego opinie i obserwacje traktuje powaznie chociaz nie ze wszystkimi sie zgadzam.

   Glowna teza ksiazki jest to, ze pieniadz jest nie tylko miara wartosci rynkowej danego towaru i facilitatorem wymiany handlowej ale takze instrumentem zaufania pomiedzy kontrahentami. Aby mogl o spelniac to zadanie pieniadz musi byc stabilny. Przez stabilnosc pieniadza rozumiemy to, ze jego wartosc  pozostaje niezmienna w czasie. Wartosc nabywcza pieniadza okreslamy zas przez odniesienie jego nominalu w stosunku do zlota. Jest tak dlatego, ze zloto jest metalem latwo rozpoznawalnym, wzglednie rzadkim -co zapewnia ze nawet jego niewielkie wagowo ilosci posiadaja spora wartosc i wobec tego sa dogodne w przenoszeniu-a takze towarem trwalym i nie podlegajacym w znacznym stopniu wahaniom podazy i popytu.
To co czesto interpretujemy jako fluktuacje rynkowe ceny zlota jako towaru jest faktycznie odzwierciedleniem fluktuacji wartosci danej waluty papierowej wywolany mniejszym lub wiekszym na nia zapotrzebowaniem na rynku walutowym .

    Wielka zaleta zlota jako miary wartosci pieniadza jest takze jego uniwersalosc. Wszelkie wskazniki ekonomiczne obliczane w roznych krajach, na ogol w walutach lokalnych, po wyrazeniu ich w zlocie staja sie porownywalne. Tej cechy nie maja np "koszyki" dobr powszechnie uzywanych w roznych czesciach swiata (gdyz te sa rozne) ani tez roznego rodzaju indeksy  (np Commodity Price Index). Co wiecej zloto bylo miara wartosci pieniadza od poczatku jego wynalezienia co oznacza takze mozliwosc porownywania danych w aspekcie historycznym. Tej cechy nie maja indeksy i koszyki dobr gdyz sa one wynalazkiem stosunkowo nowym. Trudno jest miarodajnie przewidywac cokolwiek w gospodarce jesli nie wiemy czy wartosc jednostki pienieznej nie zmieni sie w czasie. Podobnie trudne byloby budowanie np budynku gdyby metr posiadal raz 100 a raz 90 cm (przyklad Forbes'a). Stalosc wartosci pieniadza odczuwamy takze wszyscy otrzymujacy wynagrodzenie za jakas prace. Pracownik sprzedaje bowiem znaczna czesc swojego czasu zycia na wykonanie zadan zleconych mu przez przelozonego. Celowosc calej pracy jako srodka na zdobycie utrzymania bylaby podwazona gdyby wynagrodzenie otrzymane nie utrzymywalo swojej wartosci w czasie. Taka sytuacja juz sie zdarzyla po  pierwszej (ale tez i drugiej) wojnie swiatowej kiedy pieniadz tracil wartosc nabywcza  doslownie z godziny na godzine.
   Stabilnosc waluty nie oznacza wyzwolenia rynku z fluktuacji wywolanych  popytem i podaza ale ten rynek uniezaleznia od manipulacji wladz politycznych czy bankow centralnych. Starzy czytelnicy moich essejow rozumieja doskonale, ze argumentacja Forbesa jest mi szczegolnie bliska gdyz te same idee glosilem znacznie wczesniej w http://bobolowisko.blogspot.com/2008/11/twarde-czy-miekie-czyli-kryzys.htmlczesniej http://bobolowisko.blogspot.com/2008/03/skad-sie-biora-dziury-w-serze-czyli.html
http://bobolowisko.blogspot.com/2009/03/slychac-dobrze-tylko-widac-coraz-gorzej.html
 http://bobolowisko.blogspot.com/2010/01/zloto-dlaczego-wlasnie-zloto.html
http://bobolowisko.blogspot.com/2010/01/czy-zlota-zlotowka-jest-istotnie.html
http://bobolowisko.blogspot.com/2010/02/uniwersalna-proteza-zlotego-standardu.html.

      Ciezko doswiadczeni inflacja i niestabilnoscia waluty za czasow kolonialnch Amerykanie uwazali posiadanie pieniadza opartego o kruszce metali szlachetnych czy raczej monetarnych (zlota , srebra i miedzi) za tak istotna ceche dobrze rzadzonego panstwa, ze umiescili ten wymog w sekcji 10  Artykulu I Konstytucji USA, ktory mowi:

"Zaden Stan nie moze ....,bic (wlasnej) monety, emitowac listy kredytowe (czyli banknoty) , uzywac czegokolwiek innego niz zlote lub srebrne monety w transakcjach dluznych... ".

Jesli sie chwile zastanowimy, to staje sie jasne, ze Ojcowie Zalozyciele Stanow Zjednoczonych byli jedynymi w swoim rodzaju politykami na swiecie, ktorzy usilowali ochronic wlasnych obywateli przez potega bankow i wlasnych politykow. Zauwazmy tez, ze cala Konstytcja USA liczy sobie wszystkiego siedem artykulow i jest dokumentem pokrywajacym zaledwie kilka stron druku.

     Nie bede tu streszczal propozycji jakie Forbes wysuwa co do formy w jakiej standard zlota moglby byc przywrocony. Kazda z nich jest rozsadna a autor polemizuje tez z argumentami przeciwnikow przywrocenia "zdrowej waluty".  Ja zas przypomne tylko, moja wlasna propozycje "uniwersalnej protezy zlotego standartu waluty", ktora opiera sie na indeksowaniu wszystkich transakcji w relacji do aktualnej ceny zlota. Propozycja ta automatycznie modyfikuje wyplaty/wplaty w walucie papierowej tak aby uwzglednic dewaluacje czy rewaloryzacje waluty. Tak na przyklad podpisujemy umowe o prace mowiaca, ze pracownik dostanie wynagrodzenie rownowazne powiedzmy 24 uncjom zlota na rok w ratach miesiecznych i wyplacamy mu pensje  wynoszaca rownowartosc 2 uncji zlota na miesiac w aktualnej walucie papierowej. Raz bedzie ona wieksza raz mniejsza ale w koncu kazdego miesiaca pracownik bedzie mogl udac sie do banku i, jesli tak sobie zyczy, kupic owe dwie uncje zlota po cenie ustalonej na miedzynarodowym rynku metali kolorowych. Rzecz jasna, tak jak to bylo zreszta wtedy gdy waluty byly bezposrednio oparte o standard zlota, wiekszosc ludzi bedzie wolala wygode pieniadza papierowego czy karty debitowej od noszenia sakiewki z monetami. Ale to juz bedzie wybor wlasny a nie narzucony. Podobnie wszelkie transakcje, wlaczajac rachunki oszczednosciowe  beda wtedy rozliczane w odniesieniu do zlota. Na przyklad, wplacamy do banku okreslona kwote, ktora w momencie wplaty jest zaksiegowana jako okreslona ilosc zlota (tyle ile mozna byloby kupic w danym momencie po cenie rynkowej). Procenty obliczamy okresowo dodajac do depozytu stosowne ilosci zlota. Przy wyplacie zas dostajemy tyle waluty papierowej ile wynosi rownowaznik jej w zlocie badz odbieramy cala sume w monetach zlotych lub srebrnych.

   Jest rzecza jasna, ze obecny niestabilny system walutowy istnieje dlatego, ze odpowiada on elicie wladzy i finansow pozwalajac praktycznie bezkarnie ograbiac obywateli z owocow ich pracy bez uciekania sie do takich widocznych posuniec jak podnoszenie podatkow czy sprzedaz obligacji oprocentowaych ponizej stopnia dewalacji. Czy zmiana tego wygodnego dla elity system sposobem parlamentarnym jest mozliwa - w to watpie. Ale predzej czy pozniej  musi nastapic powrot do racjonalnej polityki pienieznej gdyz alternatywa jest tylko lawinowa dewaluacja i zwiazana z tym calkowita destabilizacja porzadku spolecznego. Takie wydarzenia jak obecna rewolta czarnych w St. Louis, Missouri  wkrotce stana sie zjawiskiem powszechnym  gdyz "proletariat nie ma nic do stracenia procz swoich kajdan".

   Forbes jest oczywiscie zamoznym przedsiebiorca, ktory jest zwolenikiem wolnego handlu znanego obecnie pod nazwa globalizmu. Z tej pozycji krytkuje on postulat zrownowazonego bilansu handlowego z zagranica mowiac, ze sam fakt jego istnienia jest rowowazony inwestycjami jakie czynia zagraniczni posiadacze nadwyzki handlowej w USA. Istotnie, sama informacja o bilansie handlu zagraniczego nie daje nam pelnego obrazu tego kto na takiej wymianie traci a kto zyskuje (chociaz jest to calkiem dobra miara). Rzecz w tym, ze dana jednostka ekonomiczna ma oprocz wymiany towarowej takze inne przychody i rozchody. Sa nimi np dywidendy z inwestycji zagranicznych (jesli sa odprowadzane do kraju macierzystego), dochody z pozyczek splacanych przez zagranicznych pozyczkobiorcow, dochody z licencji itp. Sa tez oczywiscie rowiez nie zwiazane z wmiana towarowa  uplywy kapitalu.  Polska np traci corocznie czesc dochodu narodowego przekazywana jako haracz dla Unii a USA w zasadzie finansuje wiekszosc organizacji miedzynarodowych (np ONZ) i dotuje rozne przedsiewziecia humanitarne w krajach trzeciego swiata. Byloby dobrze gdyby urzedy statystyczne panstw podawaly w swoich rocznikach calkowity bilans wymiany towarow, uslug i kapitalu ale jak dotad nie jest tak latwo zebrac te wszystkie dane zwlaszcza w aspekcie historycznym. Przy tych wszystkich subtelnosciach moim zdaniem poziom bezrobocia oraz srednie wynagrodzenie w aspekcie historycznym (czyli jako funkcje czasu) daja nam calkiem dobry obraz tego jak racjonalnie prowadzona jest gospodarka kraju.

    Zyjemy obecnie w czasie  bez precedensu w rozwoju ludzkosci. Z jednej strony mamy rosnaca nadmiernie populacje o coraz wyzszych wymaganiach bytowych a z drugiej mamy do czynienia z coraz mniejszym zapotrzebowaniem na sile robocza. Wypiera ja bowiem automatyzacja produkcji oraz nacisk na zwiekszanie indywidualnej wydajnosci pracy. Temu wszystkiemu towarzyszy staly spadek wynagrodzen realnych wywolany zbyt duza w stosunku do mozliwosci gospodarek podaza pracy. W krajach rozwinietych towarzyszy temu eksport stanowisk pracy do krajow azjatyckich oraz niepotrzebna i nadmierna imigracja sily roboczej z krajow Azji, Afryki i Amerki Lacinskiej na przeludnione juz co najmiej dwukrotnie terytoria krajow ery post-przemyslowej. Ta destrukcja rynku pracy rozpoczela sie juz w latach 60-tych dzieki wkroczeniu kobiet do zawodow uprzednio wylacznie  meskich. Mowa byla oczywiscie o rownouprawieniu itp tematach zastepczych ale w efekcie liczba rak do pracy wzrosla dwukrotnie i stosownie do tego dwukrotnie zmalalo tez wynagrodzenie. W efekcie tej lekkomyslnej akcji rodzina zaczela potrzebowac dwoch dochodow aby zyc na poziomie jaki przed rewolucja feministyczna zapewial jeden tylko zywiciel.
Dalsza konsekwencja bylo zaniedbanie dzieci, pozbawionych nadzoru przez realizujaca sie w pracy zawodowej matke oraz naruszenie trwalosci wiezow rodzinnych. Doprawdy sluszne jest powiedzenie, ze pieklo jest wybrukowane dobrymi checiami!

   W tej chwili nastapila pewna przerwa w przewidywanym przezemnie dalszym spadku gospodarki swiatowej. Nie ma jednak widocznych objawow ozywienia gospodarczego w skali swiatowej i dlatego nie wydaje mi sie bysmy mogli liczyc na trwala poprawe stopy zyciowej ludnosci. Oczywiscie polepszenie sytuacji moze dac nam nowa wojna swiatowa, na ktora sie moim zdaniem zanosi .
   Innym rozwiazaniem bylby powrot do gospodarki protekcjonistycznej, ktory wymusilby odbudowe lokalnego wytwarzania dobr powszechnego uzytku. Wymagaloby to takze rozbudowy polityki celnej oraz lepszej izolacji granic przed naplywem niepozadanych ludzi i przemycanych towarow.




  




1 komentarz:

Bobola pisze...

@Sulik
Zniszczenie racjonalej ekonomii trwa juz od dluzszego czasu a przyspieszylo szczegolnie w latach 90-tych (NAFTA itp umowy). Nie jest to proces nieodwracalny ale oferujacy specjalnie korzystna pozycje ekonomiczna CEO roznych koncernow ze wzgledu na to, ze z jednej strony ogranicza to zadania ekonomiczne ludnosci kraju importera a z drugiej strony wykorzystuje taniosc azjatyckiej czy meksykaskiej sily roboczej. To obniza koszty produkcji ale jedoczesnie rujnuje pojemnosc rynku importera. Predzej czy pozniej musi nastapic jakas zmiana w tym systemie operacji. Moze byc tym np wymaganie ograniczenia ilosci towarow imporowanych z zewnatrz do takiej samej ilosci jaka ta sama kompaia wyprodkuje na miejscu.